Bezrobotny Fabiański, a "Młoty" uderzały w ścianę. Maddison wraca do wielkiej formy [WIDEO]

Bezrobotny Fabiański, a "Młoty" uderzały w ścianę. Maddison wraca do wielkiej formy [WIDEO]
Richard Calver / Press Focus
Wielu menedżerów powie, że w Premier League jednym z najtrudniejszych wyzwań jest wygranie z Burnley na wyjeździe. Przekonał się o tym David Moyes i jego podopieczni. West Ham z Łukaszem Fabiańskim w składzie tylko zremisowali 0:0. W innym meczu Leicester rozbił Newcastle 4:0.
West Ham wciąż jest niespodzianką Premier League, ale chcąc pozostać prawdziwym pretendentem do walki o miejsce w pierwszej czwórce, zdobycie trzech punktów na Turf Moor było koniecznością. David Moyes cieszył się luksusem odpoczynku wszystkich swoich piłkarzy pierwszego wyboru w czwartkowym meczu z Dinamem Zagrzeb, mając już zapewnioną kwalifikację do Ligi Europy, ale w składzie i tak zabrakło Kurta Zoumy i Bena Johnsona, którzy złapali kontuzje w ostatniej i zwycięskiej potyczce z Chelsea.
Dalsza część tekstu pod wideo
Koledzy Łukasza Fabiańskiego (tradycyjnie pomiędzy słupkami WHU) mogli otworzyć wynik w 10. minucie, kiedy Arthur Masuaku próbował zaskoczyć golkipera Burnley strzałem z powietrza. Minimalnie chybił, lecz dla “The Clarets” był to pierwszy sygnał ostrzegawczy. Później Nick Pope musiał wykazać się refleksem po strzale Michaila Antonio. Do przerwy jednak gole nie padły. “Fabian” praktycznie bezrobotny, nie licząc jednego małego spięcia.
Pope ponownie pokazywał się z najlepszej strony w drugiej połowie, gdy m.in. świetnie zastopował strzał głową Benrahmy. Napędzone “Młoty” raz po raz zagrażały gospodarzom, ale ciągle brakowało wykończenia. Ostatecznie nic nie wpadło. West Ham utrzymał czwarte miejsce, ale pierwsza trójka Premier League odjechała daleko za horyzont.
Fani Newcastle odliczają dni od rozpoczęcia zimowego okienka, wiedzą bowiem, że z obecną kadrą utrzymanie się w Premier League jest praktycznie niemożliwe. Zanim jednak działacze “Srok” zrobią użytek z pieniędzy nowych właścicieli, trzeba dograć kilka kolejek na tym, co jest. Pierwszą szansą na zdobycie punktów było dzisiejsze starcie z pozostającym w kryzysie Leicester.
"Lisy" pierwszy cios otrzymały, kiedy lider defensywy Jonny Evans musiał przedwcześnie, już w szóstej minucie opuścić boisko z powodu kontuzji. W 37. minucie to do gospodarzy uśmiechnęło się szczęście. James Maddison wszedł w pole karne i wydawało się, że szukał kontaktu z Jamaalem Lascellesem. Sędzia nie miał jednak wątpliwości i wskazał na “wapno”. Youri Tielemans z 11 metrów władował piłkę “pod ladę”.
Newcastle ostatecznie poddało się w drugiej części gry. W 57. minucie Leicester kilkoma podaniami bez przyjęcia ośmieszyła defensywę “Srok”, a akcję sfinalizował Patson Daka. Świetnym otwierającym podaniem popisał się Maddison, który wyrósł na bohatera meczu.
Ekipę z Newcastle dobił w 81. minucie Tielemans po asyście, a jakże, Jamesa Maddisona. “Dycha” Leicester dorzuciła czwartą bramkę kilka minut później. To ósma porażka ekipy Eddie Howe’a w tym sezonie, która ma w tabeli tyle samo punktów co ostatnie Norwich.

Przeczytaj również