Boniek o reprezentacji Polski: Mamy więcej punktów niż na to zasłużyliśmy

Nie milkną echa sromotnej porażki reprezentacji Polski. W piątek podopieczni Adama Nawałki ulegli w Kopenhadze w meczu z Danią aż 0:4. Na ten temat głos zabrał Zbigniew Boniek, który udzielił wywiadu portalowi sport.pl.
Prezes PZPN podzielił się swoimi uwagami na temat przygotowania Polaków do meczu z Danią oraz kwestii poniedziałkowego spotkania z Kazachstanem, które odbędzie się już jutro w Warszawie.
- Ci, co się dobrze znają na piłce, pierwsze analizy mogli robić już po rozgrzewce. Oglądałem tę rozgrzewkę zaniepokojony, bo nie widać było tej koncentracji co zwykle. Takie rzeczy się zdarzają w grupie. I nie ma co owijać w bawełnę: przeszliśmy obok tego meczu. Nie było nas. A teraz trzeba szybko wrócić na właściwe tory, co wcale nie jest takie proste. To się nie dzieje na machnięcie ręką: przegraliśmy, ale za trzy dni już znowu wszystko będzie jak przedtem. Trzeba nad tym pracować, odbudować poziom koncentracji, uwagi, itd. To nie są rzeczy proste - powiedział Boniek w rozmowie z portalem sport.pl.
Wśród przyczyn beznadziejnego meczu w wykonaniu biało-czerwonych Boniek wskazał m.in. zbyt dużą pewność siebie.
- Wokół była ciągła podnieta rankingami, koszykami, autostradami do Moskwy. A ja ciągle mówię: my nie jesteśmy piątą, ani ósmą drużyną świata. Jesteśmy w gronie 20-30 mocnych drużyn i jeśli jesteśmy w formie, to wygrywamy sporo meczów. Ale możemy też łatwo przegrać, bo jest dużo reprezentacji które prezentują poziom podobny do naszego - stwierdził. - Ostatnio dużo było o tym, jakie ten ranking daje przywileje, ale on też powoduje, że ktoś, kto gra z Polską, się nakręca. Tak, my już rywali nakręcamy i musimy sobie zdawać sprawę, że to podnosi stopień trudności. Trzeba być zawsze pod prądem. W Danii nie byliśmy do niego podłączeni.
- Duńczycy grali bardzo prosto. Dwóch dobrych szybkich skrzydłowych, którzy byli wzmacniani przez bocznych obrońców, długa piłka do środkowego napastnika, do niego podłączali się dwaj środkowi pomocnicy. W dziecinny sposób nas ograli - powiedział prezes PZPN, który nie zgadza się z często powtarzaną w ostatnich dniach opinią, że dobrze, iż następnym rywalem Polski jest teoretycznie słabszy Kazachstan - Gdy słyszę: dobrze że teraz wypadł Kazachstan, to się zastanawiam: gdyby dziś wszystkim z Legii powiedzieć: jak dobrze że gramy akurat z Kazachstanem, to kupiliby to? Już się przekonali, jak to jest. A nasz poniedziałkowy mecz z Kazachstanem jest podobny do walki Legii z Astaną. Na papierze niby jesteśmy lepsi. I tyle.
- Spójrzmy uczciwie: mamy więcej punktów niż na to zasłużyliśmy. Naprawdę dobrze zagraliśmy dwa razy. Dwa razy z Rumunią. A inne mecze to było przepychanie wyniku. Z Danią wygraliśmy u siebie, choć było gorąco, z Armenią jeszcze w ostatnich minutach byliśmy bliżsi stracenia drugiego gola, a nie strzelenia go. I my naprawdę o tym pamiętamy - dodał.
Boniek jest jednak przekonany, że w poniedziałkowym meczu reprezentacja Polski musi zagrać lepiej niż w piątek.
- I wcale bym się nie zdziwił, gdyby ci najsłabsi z Kopenhagi byli najlepsi przeciw Kazachstanowi - zakończył.