Boniek podsumował Kuleszę. "Widziałem oczy przerażonego człowieka"
Cezary Kulesza będzie prezesem PZPN do 2029 roku. Jego sytuację po wyborach w federacji ocenił Zbigniew Boniek.
Kulesza został wybrany na drugą kadencję, ale stracił swoich współpracowników. W głosowaniu przepadli proponowani przez niego na wiceprezesów Henryk Kula, Maciej Mateńko i Mieczysław Golba. W ich miejsce delegaci powołali Adama Kaźmierczaka, Sławomira Kopczewskiego i Dariusza Mioduskiego.
Niekorzystny dla Kuleszy stał się też układ w zarządzie PZPN, w którym wzmocniła się pozycja klubów. Zdaniem Bońka nowy-stary prezes wyszedł z wyborów mocno poobijany.
- Czarek dostał lewy prosty. Kto dostał najwięcej głosów do zarządu? Ci, którzy nie są z rozdania Kuleszy - komentował Boniek w Prawdzie Futbolu.
- Widziałem Czarka, który nie miał oczu pokerzysty. To były oczy człowieka przerażonego, niepewnego. Człowieka, który nie wie, co się dalej będzie. Stała rzecz niebywała. Czarek został wybrany i słusznie, bo PZPN nie mógł pójść w jakiś totalny impas. Wybrali Czarka i fajnie, ale za pięć minut mu pokazali jedną rzecz. "Prezes, myśmy ciebie wybrali, ale nie mamy do ciebie żadnego zaufania". Jak to jest, że prezes wychodzi na ambonę, mówi, że ma zaufanie do wiceprezesów, a potem wszyscy trzech są odstrzeleni? - zastanawiał się były prezes PZPN.
Jego zdaniem nie było widać, by Kulesza prowadził walkę o swoich byłych współpracowników. Boniek uważa, że na sali plenarnej mogliśmy obserwować teatr.
- Ja nie wiem, czy to nie był jakiś przygotowany już ruch. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, zaproponujemy Golbę na wiceprezesa ds. międzynarodowych, a wy go odstrzelicie. Wszystkie kluby go odstrzelą plus dwa wojewódzkie związki. I dopiero potem wsadzimy kolegę Mioduskiego, który jest notabene dzisiaj najlepszym kandydatem do piłki zagranicznej - analizował Boniek.