Bramkarz uratował Zagłębie. To nie był Gikiewicz
Nie było goli w ostatnim meczu czternastej kolejki Ekstraklasy. Cracovia podzieliła się punktami z Zagłębiem Lubin.
Obie drużyny w zeszłym tygodniu przeżyły rozczarowania. Cracovia najpierw przegrała z Pogonią Szczecin a następnie odpadła z Pucharu Polski po rywalizacji z Rakowem. Zagłębie w lidze tylko zremisowało z Bruk-Betem Nieciecza, a w Pucharze Polski musiało uznać wyższość Widzewa. Gola na wagę porażki straciło po błędzie debiutującego Rafała Gikiewicza.
Doświadczony bramkarz przeciwko Cracovii nie zagrał. Leszek Ojrzyński postawił na innego rutyniarza - Jasmina Buricia. Nie zawiódł się.
Burić wykazał się przede wszystkim w końcówce pierwszej połowy. Znakomitą szansę na strzelenie gola miał Filip Stojilković. Główkował z czterech metrów, ale na posterunku był bramkarz Zagłębia.
Cracovia miała przewagę, często strzelała w kierunku branki Buricia, ale nie zdołała zadać zwycięskiego ciosu. Stojilković nie miał tym razem zbyt dobrze nastawionego celownika. Kolejną szansę miał już w doliczonym czasie gry, ale znów po jego główce dobre interweniował bramkarz gości.
Cracovia jest czwarta w tabeli. Jej strata do prowadzącego Górnika wynosi siedem punktów, ale do tej pory rozegrała o jeden mecz mniej. Zagłębie z osiemnastoma oczkami jest dziewiąte.