Bułka ujawnił szokujące kulisy. Tak rywalizował ze słynnym bramkarzem. "Jakby zobaczyli ducha"

Bułka ujawnił szokujące kulisy. Tak rywalizował ze słynnym bramkarzem. "Jakby zobaczyli ducha"
IMAGO / pressfocus
Marcin Bułka w trakcie kariery miał okazję rywalizować z wieloma znanymi bramkarzami. W rozmowie z Foot Truckiem ujawnił, jak wyglądały kulisy walki z Kasprem Schmeichelem. Okazuje się, że sprawa miała drugie dno.
Gdy Schmeichel przyszedł do Nicei, zabrał Bułce bluzę z numerem jeden. Już wtedy Polak miał na pieńku z Duńczykiem oraz władzami Nicei. Potem doznał natomiast kontuzji.
Dalsza część tekstu pod wideo
- My w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Według mnie był to bardzo dobry bramkarz, ale będąc w Nicei, nie był w dobrej formie. Wiedział, że nie jest w dobrej formie fizycznej. Docinek nie było. Ja byłem już w Nicei, po finale Pucharu Francji słyszałem, że Benitez odchodzi i będą brać jakiegoś bramkarza. Miałem na koszulce numer jeden, a Schmeichel chciał go przejąć. Odpowiedziałem, że jak chce, to może mieć na koszulce numer 10, ja nic nie oddaję. Już wtedy wiedziałem, że będzie zgrzyt - ujawnił Bułka.
- Przyszedłem rano do klubu i na mojej koszulce nie miałem numeru. Idę na śniadanie, patrzę, a on wchodzi z "jedynką", w mojej koszulce. Wtedy wyszedł ze mnie ciężki charakter. Chodziło o ludzi, którzy o tym decydowali. Powiedziałem im dosadnie, że nie, bo to jest moje, a oni moim kosztem dali to komuś, nie mówiąc mi o tym. Wszedłem do szatni i zrobiłem raban. Powiedziałem, że jak robią takie coś, to ja nie wychodzę na trening. Potem wszedłem do biura dyrektora klubu i zapytałem, co odpieprzają. Powiedziałem mu, że dla mnie jest skończony. Jeszcze poszło to wszystko na mnie, że jestem ten zły i tak reaguję, a nic nie zrobiłem. Potem mnie pytali, jaki numer chcę. A ja mówiłem: 7 albo 10. Koniec końców dali mi 90 z przymusu - wspominał.
W rozmowie z Foot Truckiem Bułka ujawnił, że Lucien Favre nie chciał przyznać, dlaczego stawia na Schmeichela. Okazało się, że sprawa ma drugie dno, a Duńczyk utrzymuje prywatne kontakty z jednym z dyrektorów.
- Zagrałem pierwszy mecz, a potem doznałem kontuzji. Wskoczył Schmeichel, zrobił milion błędów w pierwszej połowie sezonu, drugą miał bardzo dobrą. Rozmawiałem z Lucienem Favrem i przyznał, że gdybyśmy byli w Borussii Dortmund, to byłbym numerem jeden, ale tutaj nie mogę grać i nie może mi powiedzieć, czemu - przyznał.
- Kilka miesięcy po kontuzji, w marcu, wracałem do treningów i pojechałem ze znajomymi na kolację do Monaco. Później uznaliśmy, że idziemy gdzieś dalej się napić. Ja wchodzę do lokalu, a tam pierwszy bramkarz razem z dyrektorem sportowym na imprezie. To ja zapie***lam, wypruwam flaki, a Wy mnie tak traktujecie? Patrzyli na mnie tak, jakby zobaczyli ducha. Nikomu o tym nie powiedziałem, ale oni widzieli mnie, a ja ich. Nie mogłem tego przegryźć. To nie była relacja dyrektor-bramkarz. Nic nie powiedziałem w klubie, a mogłem iść do dziennikarzy czy kibiców i zrobić dużo krzywdy. Ale z szacunku do klubu zagryzłem zęby i powiedziałem, że wywalczę sobie to miejsce sam - dodał.
- Jak przyszedł Farioli, to wygrałem rywalizację. Schmeichel udawał kontuzję, potem wymuszali transfer. Poszedł do Anderlechtu i z marszu zaczął grać, a Maxime Dupe przyszedł do Nicei. Schmeichel to super bramkarz, duża kariera. Teraz pytał mnie o kontuzję. Bardziej miałem za złe klubowi całą tę sytuację, bo nie dawałem nigdy argumentów, aby tak się stało - zakończył.

Oglądaj rozmowę z Marcinem Bułką na kanale Foot Truck:

Maciej - Pietrasik
Maciej Pietrasik10 Nov · 20:29
Źródło: własne

Przeczytaj również