"Buractwo". Były reprezentant ostro o kadrowiczach. Tak postrzega zmianę selekcjonera

Po porażce z Finlandią Michał Probierz podał się do dymisji, rezygnując z posady selekcjonera reprezentacji Polski. Były kadrowicz, Radosław Kałużny, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet podkreśla, że winę za ostatnie wydarzenia ponoszą przede wszystkim piłkarze.
Obecnie Cezary Kulesza szuka nowego opiekuna biało-czerwonych. Faworytem prezesa PZPN jest Maciej Skorża, ale wiąże go kontrakt z japońską Urawą Red Diamonds.
Radosław Kałużny uważa, że wybór selekcjonera nie ma w tym wypadku większego znaczenia. Jego zdaniem problemem nie był dotychczasowy trener, lecz sami zawodnicy.
- Nie mam faworyta i wydaje mi się, że ktokolwiek zostanie selekcjonerem, to z piasku bicza nie ukręci. Niczego dobrego po tej reprezentacji już się nie spodziewam - powiedział Kałużny.
- Podejrzewam, że dojdzie do bezpiecznego wyboru kogoś, kogo zaakceptują kibice. Co nie zmienia faktu, że jedna, dwie porażki sprawią, iż z nowym trenerem zacznie się "jazda". Tradycyjnie upiecze się piłkarzom, bo tak zwana opinia publiczna koncentruje się na selekcjonerze. Przekonali się o tym kolejni, a ostatnio Michał Probierz, na którego wylano hektolitry szamba - dodał.
Przemysław Frankowski to jedyny z kadrowiczów, który publicznie podziękował Probierzowi za współpracę. Kałużny nie przebierał w słowach, komentując to na łamach Przeglądu Sportowego Onet.
- Co tu dużo mówić – po prostu buractwo. Nasze dzielne chłopaki wystraszyły się zapewne, że nowy selekcjoner krzywym okiem spojrzy na takie podziękowania albo jeszcze gorzej – zobaczy je Robert Lewandowski. A ja myślę, że nowego trenera, jeżeli będzie to normalny gość, kompletnie nie zainteresuje, czy ktoś podziękował - stwierdził.