"Dochodzi do chorych sytuacji. Nie brałem tego pod uwagę". Szczere słowa Gikiewicza. Dlatego nie grał w Turcji

"Dochodzi do chorych sytuacji. Nie brałem tego pod uwagę". Szczere słowa Gikiewicza. Dlatego nie grał w Turcji
screen youtube kanał sportowy
Rafał Gikiewicz latem trafił do tureckiego Ankaragucu, ale ten transfer okazał się dużym niewypałem. W rozmowie z Weszło golkiper przyznał, dlaczego nie udało mu się przebić w nowym klubie.
Doświadczony bramkarz w lidze tureckiej rozegrał jedynie pięć spotkań. Przyznał, że jego zdaniem w dużej mierze wpłynął na to limit obcokrajowców, który wyznaczyły władze ligi.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Jedyny minus jest taki, że nie gram. Problemem okazał się limit obcokrajowców, przez który dochodzi do chorych sytuacji. W pierwszym składzie mamy trzech Turków, a jednym z nich jest bramkarz. Ostatnio złapał kontuzję w czasie meczu, ale rozgrzewał się trzeci bramkarz, Turek. Ja w tym czasie siedziałem pod kocykiem, bo nie mógłbym wejść na boisko bez jeszcze jednej zmiany w polu. A paradoksem jest fakt, że to ja potem dostaję większą premię jako nr 2 w hierarchii, a nr 3, który wszedł na boisko - przyznał Gikiewicz.
- Mimo wszystko, niezmiennie daję z siebie 100% na treningach, bo nie wiadomo, co się wydarzy. Słyszałem, że w Turcji lubią co roku zmieniać przepisy, a od następnego sezonu na boisku będzie mogło przebywać nawet 11 obcokrajowców, nie maksymalnie ośmiu jak teraz - powiedział.
Rafał Gikiewicz
Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
W rozmowie z Weszło Gikiewicz przyznał także, iż jeszcze przed startem sezonu zmagał się z problemami zdrowotnymi. To także miało bardzo duży wpływ na jego słabszą dyspozycję boiskową.
- Przychodząc tutaj, nie liczyłem, ile mamy Turków w kadrze, bo nie brałem pod uwagę siedzenia na ławie. I myślę, że klub też nie, skoro dał mi taki a nie inny kontrakt. Z jednej strony słyszę, że jest problemem, a z drugiej przecież nikt nikomu nie przystawiał pistoletu do głowy - podkreślił.
- Wiedzieli, kogo biorą: zdrowego i gotowego bramkarza, choć muszę przyznać, że w dzień podpisywania umowy miałem pecha. Przeraźliwy ból brzucha, złożony w pół, ogromny kamień w nerce. Musiałem przejść operację i przez to miałem falstart. Zamiast siedzieć trzy dni w szpitalu z opuchniętą nerką, wyszedłem po jednym, bo czekał na mnie lot do Ankary i start treningów. Przez operację byłem w słabej formie - ujawnił.
Rafał Gikiewicz
Philippe Ruiz / Xinhua / PressFocus
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik06 Feb · 22:47
Źródło: Weszło

Przeczytaj również