FC Barcelona powinna dostać rzut karny? Kontrowersja z Robertem Lewandowskim w roli głównej

Czy FC Barcelonie należał się rzut karny w pierwszej połowie meczu z Realem Madryt? Rafał Rostkowski, były sędzia międzynarodowy, sugeruje, że arbiter mógł przeoczyć faul na Robercie Lewandowskim.
Do kontrowersji doszło w końcówce pierwszej połowy przy stanie 0:0. Lewandowski oddał strzał na bramkę Realu, a potem ruszył do piłki odbitej przez Courtois. Powstrzymali go zawodnicy Realu, którzy wzięli go w kleszcze.
Polak upadł na boisko, ale sędzia Juan Martinez Munuera kazał grać dalej. Real wyprowadził kontrę, po której objął prowadzenie.
Rafał Rostkowski, były sędzia międzynarodowy, uważa, że w omawianej sytuacji mogło dojść do przewinienia na Polaku.
- Nawet jeśli piłkę w tej sytuacji zagrał obrońca Realu, a nie Lewandowski, to wygląda na to, że drugi z obrońców interweniował w sposób nieudany i nieprawidłowy faulując napastnika Barcelony - stwierdził Rostkowski w analizie na "tvpsport.pl".
Martinez Munuera nie został też później wezwany do monitora, by jeszcze raz obejrzeć sytuację. Rostkowski spekuluje, że być może sędziowie VAR zobaczyli powtórkę, której nie pokazano w transmisji.
- Oglądając mecz na żywo nie można było stwierdzić z całkowitą pewnością, czy Barcelonie należał się rzut karny. Możliwe, że w ujęciach z innych kamer było widać tę sytuację inaczej i lepiej niż w dalekim planie z kamery ustawionej wysoko na środku trybuny głównej - podsumował były sędzia.
Bardziej zdecydowana jest opinia katalońskiego "Sportu". Gazeta twierdzi, że kontakt obrońcy Realu z Lewandowskim był zbyt mały, by podyktować jedenastkę.
Rostkowski dodał, że Barcelonie nie należał się karny za zdarzenie z początku meczu. Piłka trafiła wówczas w rękę Davida Alaby, ale ze względu na okoliczności nie było podstaw do odgwizdania przewinienia.