Ferdinand opowiedział o najgorszym momencie w życiu. "Byłem tak nisko, że nie widziałem wyjścia"

Rio Ferdinand udzielił obszernego wywiadu na łamach portalu "Sportsmail". Legendarny stoper opowiedział m.in. o tragedii, która go spotkała, pracy z młodymi gwiazdami i tym, co myśli o Superlidze.
Od momentu zakończenia piłkarskiej kariery Ferdinand udziela się w mediach. Anglik od kilku lat jest ekspertem stacji "BT Sport", która transmituje w Wielkiej Brytanii najważniejsze rozgrywki.
W 2015 roku spotkała go wielka tragedia, gdy jego żona zmarła na raka.
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale to, co mi się przydarzyło, pozwoliło mi się stać lepszym człowiekiem. Mogłem spojrzeć z boku na swoje życie i pomyśleć, że taki już nie będę. Nie wszyscy ludzie mają taką szansę - przyznał w rozmowie ze "Sportsmail".
- Zmagam się z tym. Czasami żałuję, że nie byłem innym człowiekiem, gdy jeszcze grałem w piłkę. Trudno znaleźć równowagę, bo pewnie nie byłbym tak zaangażowany w karierę i nie odniósłbym tylu sukcesów. Zresztą nie możesz tego zmienić. Można tylko starać się być lepszym w przyszłości Byłem tak nisko, że nie widziałem wyjścia. Ale jeśli otaczasz się dobrymi ludźmi, to masz szansę wyjść na prostą. - stwierdził Ferdinand.
Były reprezentant "Synów Albionu" jest teraz częścią agencji "New Era", która dba o rozwój młodych piłkarzy. Ferdinand stara się, aby inni nie popełniali jego błędów i rozumieli, że świat nie kończy się na futbolu.
- Uwielbiam tę pracę, chcę pomagać graczam rozwijać ich mentalność. To naprawdę ważne. Chcę pomóc następnemu pokoleniu piłkarzy. Zdarzają się dołki w karierze, ale to tylko piłka nożna. Nie sprawa życia i śmierci. Przegrywasz mecz i myślisz, że to koniec świata, a to nieprawda. Teraz to wiem - skomentował Ferdinand.
Stoper, który znaczną część kariery spędził w Manchesterze United, teraz nie jest zadowolony z postawy klubu. "Czerwone Diabły" początkowo chciały zaangażować się w Superligę, której Ferdinand jest przeciwnikiem.
- To obrzydliwe. Superliga jest wojną z futbolem. Jestem fanem United i kocham ten klub, ale wstydzę się udziału w tym wszystkim - podsumował 42-latek.