Filar Lecha wypalił po kompromitacji. "Czego nie powiem, to będzie źle"
Bartosz Mrozek miał nadspodziewanie dużo pracy w czwartkowym meczu z Lincoln Red Imps. Po porażce 1:2 golkiper nie gryzł się w język przed kamerami Polsatu Sport.
Porażka mistrza Polski na Gibratarze to niewątpliwie ogromna kompromitacja. Bartosz Mrozek ma tego świadomość. Nie chciał szukać wymówek i szczerze ocenił grę swojej drużyny.
- Na pewno nie był to dla nas dobry wieczór. Nie był wymarzony, nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Czego teraz nie powiem, to będzie źle - stwierdził Mrozek podczas wywiadu.
- To byłyby znowu usprawiedliwienia. Będziemy znów mówić, że to sztuczna murawa, że inaczej się gra. Tak jest, ale nie będę szukał usprawiedliwień. Jesteśmy Lechem Poznań, każdy spodziewał się zwycięstwa z mistrzem Gibraltaru. Nie powinniśmy zostawić rywalom żadnych argumentów - podkreślił.
- Oni grali u siebie. Kurde, naprawdę bardzo fajnie grali. Próbowali nas kontrować, mieli parę ciekawych akcji. Co zrobić... Jedynie widok był fajny, to jedyne fajne wspomnienie z tego miejsca. Powinniśmy tu przyjechać i wygrać, a dostajemy... przegrywamy. Wracamy do domu z podkulonym ogonem - skwitował.
Już w niedzielę Lecha czeka ligowy klasyk z Legią Warszawa. Mrozek przed kamerami Polsatu Sport przyznał, że to jedyny plus. "Kolejorz" będzie miał bowiem okazję do rehabilitacji.
- Plusem tego wszystkiego jest to, że gramy co trzy dni. Tak jak dzisiaj przegraliśmy, tak za trzy dni możemy wygrać i wszyscy będą mogli o tym zapomnieć. Czekamy do niedzieli - stwierdził.