Flop Realu za grubą kasę. Niewiarygodne, gdzie dziś gra
Był szóstym najdroższym nabytkiem Realu Madryt w historii. Na Santiago Bernabeu miał zostać następcą Xabiego Alonso. Nie sprostał jednak oczekiwaniom i odszedł po dwóch sezonach. Dziś ma 35 lat i występuje w lidze hongkońskiej. Nie bez przyczyny Asierowi Illarramendiemu przypięto łatkę flopa.
W letnim okienku sezonu 2013/14 Real Madryt szalał na rynku transferowym. Do klubu dołączyli m.in. Gareth Bale, Isco, Dani Caravajal czy Casemiro. Doszło także do transferu Asiera Illarramendiego. Pomocnik przeniósł się na Santiago Bernabeu z Realu Sociedad za około 39 milionów euro. Na tamten moment, czyli na 12 lipca 2013 roku, był szóstym najdroższym nabytkiem "Królewskich" w dziejach. Drożsi byli jedynie Cristiano Ronaldo, Zinedine Zidane, Kaka, Luis Figo i Ronaldo Nazario.
Transfer pomocnika spotkał się z ogromną dozą niezrozumienia. W kuluarach nie brakowało pytań, dlaczego Real Madryt wyłożył za niego takie pieniądze. Otóż Hiszpan miał wpasować się w styl gry nowego wówczas trenera "Królewskich", Carlo Ancelottiego i zostać następcą Xabiego Alonso, który był już po "trzydziestce". 23-letni na tamten moment piłkarz nie sprostał jednak oczekiwaniom i okazał się dużym niewypałem.
Pojawiły się głosy, że Illarramendi nie jest na odpowiednim poziomie mentalnym. W efekcie przysłowiowo nie dojeżdżał psychicznie. Hiszpan spędził w Madrycie zaledwie dwa sezony. Co prawda w tym czasie rozegrał aż 90 spotkań, jednak jego przygody na Santiago Bernabeu nie można zaliczyć do udanych.
W letnim okienku sezonu 2015/16 Hiszpan wrócił do Realu Sociedad - za 16 milionów euro. "Królewscy" stracili na nim sporo pieniędzy, lecz pozbyli się gracza, który nie był im potrzebny. Jego powrót do San Sebastian początkowo okazał się strzałem w dziesiątkę.
Przez pierwsze trzy sezony od transferu Illarramendi był kluczowym graczem Realu Sociedad. W każdym z nich rozegrał ponad 30 spotkań. Jego dobra dyspozycja zaowocowała premierowym powołaniem do narodowej kadry. W 2017 roku rozegrał w jej barwach trzy spotkania, w których zdobył nawet bramkę.
To by było na tyle, jeśli chodzi o reprezentację Hiszpanii. Pomocnik nie bez przyczyny przestał otrzymywać kolejne powołania. Jego rola w Realu Sociedad zaczęła słabnąć. W sezonie 2019/20 była już tylko marginalna, rozegrał zaledwie kilka spotkań. W kolejnych latach było podobnie. Zaczęły prześladować go kontuzje, przez które w końcu pożegnał się z klubem.
W sierpniu 2023 roku Illarramendi przeniósł się do FC Dallas. Tam grał stosunkowo regularnie. Przeszkadzały mu jedynie kolejne urazy, które doskwierały mu co jakiś czas. Po półtora sezonu na boiskach MLS został jednak wolnym zawodnikiem - klub z Teksasu nie przedłużył z nim kontraktu.
Hiszpan pozostawał bezrobotny przez ponad osiem miesięcy. W połowie września gruchnęła wiadomość o tym, że związał się z kolejnym klubem. Trafił do Kitchee z ligi hongkońskiej. Jego kontrakt obowiązuje do końca maja przyszłego roku. Do tej pory zaliczył jeden występ - zadebiutował 2 listopada w wygranym 5:0 meczu przeciwko Kowloon City, w którym rozegrał 17 minut.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.