"Gdyby to się przydarzyło Realowi, mówiono by o tym cały tydzień". Prezes FC Barcelony wściekły na sędziów

FC Barcelona w miniony weekend jedynie zremisowała 1:1 z Rayo Vallecano. Do kontrowersji z tego spotkania wrócił Joan Laporta. Prezes "Blaugrany" dziwi się, że tak mało mówiło się o błędnych decyzjach arbitra.
Mistrzowie Hiszpanii obecnie zajmują dopiero czwarte miejsce w tabeli La Liga. Wyprzedzają ich nie tylko zawodnicy Realu Madryt, ale także piłkarze Girony oraz Atletico.
W minioną sobotę "Barca" jedynie zremisowała 1:1 z Rayo Vallecano. Według ekspertów ekipie z Katalonii należały się jednak dwa rzuty karne za faule na Raphinhi oraz Robercie Lewandowskim.
W środowe popołudnie do sprawy wrócił Joan Laporta. Szef FC Barcelony wbił szpilkę Realowi. Stwierdził, że gdyby podobna sytuacja przydarzyła się "Królewskim", o sprawie byłoby znacznie głośniej.
- Byłem zaskoczony, że w tym tygodniu rozmawiamy tylko o bzdurach, a nie o rzucie karnym w Vallecas. Jeśli taka sytuacja jak z Raphinhą przydarzyłaby się Realowi Madryt, mówiono by o tym przez cały tydzień. A nam zdarzyło się to dwa razy - stwierdził Laporta.
- Wielu czekało na naszą porażkę z FC Porto. Nie jest łatwo być z FC Barcelony. Musimy walczyć z wieloma rzeczami - powiedział szef "Blaugrany".
- Aby wygrać, musimy być znacznie lepsi od naszych rywali, a oni utrudniają nam zadanie. Teraz wygraliśmy z Porto i mamy żelazne morale przed spotkaniami z Gironą oraz Atletico - zapewnił.