Gol w doliczonym czasie uratował Cracovię. Cudowna bramka Żelizki [WIDEO]
Niewiele brakowało, aby Cracovia poniosła sensacyjną porażkę z Lechią Gdańsk. "Pasy" uratował jednak Filip Stojilković, który popisał się dubletem i mecz zakończył się remisem 2:2.
Lechia do rozgrywek przystąpiła z pięcioma ujemnymi "oczkami". Po dwóch porażkach okopała się na dnie tabeli, a Cracovia po dwóch wygranych była liderem przed tą serią gier.
W dziewiątej minucie to gdańszczanie wyszli jednak na prowadzenie. Tomas Bobcek w podbramkowym zamieszaniu umieścił piłkę w siatce, otwierając wynik.
Cracovia obudziła się po 30 minutach rywalizacji. Początkowo na wysokości zadania stawał Szymon Weirauch, który dwukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola.
W 36. minucie "Pasy" dopięły swego i doprowadziły do wyrównania. Z koszmarnego błędu Maksyma Diaczuka skorzystał Filip Stojilković. Na przerwę oba zespoły schodziły więc przy wyniku 1:1, choć bliscy szczęścia byli Maigaard oraz Bobcek - ten drugi trafił w słupek w doliczonym czasie gry.
Drugą połowę lepiej rozpoczęła Lechia. Pięknym trafieniem zza pola karnego popisał się Iwan Żelizko. Wcześniej bliski dubletu był Stojilković, ale tym razem posłał on piłkę obok słupka.
62. minuta mogła przynieść wyrównanie. W poprzeczkę trafił Gustav Henriksson, a po dobitce Otara Kakabadze Lechię przed stratą gola uratowała interwencja Weiraucha. Drużyna z Trójmiasta mogła natomiast zadać kolejny cios, ale tym razem Bobcek nie zdołał pokonać Ravasa.
Gdy wydawało się, że Lechia utrzyma prowadzenie do końca spotkania, w doliczonym czasie gry dublet skompletował Stojilković. W efekcie mecz zakończył się więc remisem 2:2 - Cracovia jest wiceliderem, a Lechia z czterema ujemnymi "oczkami" nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.