Były gracz Barcelony i Realu wraca do trenowania. Kompletna egzotyka
Po ponad dwóch miesiącach przerwy Robert Prosinecki wraca do pracy selekcjonera. Chorwat będzie prowadzić reprezentację Kirgistanu.
Robert Prosinecki dał się zapamiętać jako prawdziwa legenda chorwackiego futbolu. Pomocnik rozegrał dla "Vatreni" 58 meczów, w których zdobył 11 bramek. Szczególnie zapadająca w pamięć było jego trafienie z meczu o trzecie miejsce na mistrzostwach świata w 1998 roku, kiedy to Chorwaci pokonali 2:1 Holendrów.
Prosineckiemu nie brakowało sukcesów także w karierze klubowej. Jest jednym z niewielu piłkarzy, którzy grali zaledwie dla Realu Madryt, jak i FC Barcelony. Do "Królewskich" trafił w 1991 roku, tuż po sezonie, w którym wraz z Crveną zvezdą Belgrad sięgnął po historyczne trofeum Pucharu Mistrzów. Barw Barcelony bronił zaś w latach 1995-1996.
W obu klubach gwiazdorowi udało się zdobyć trzy trofea. Z Realem wygrał puchar i superpuchar kraju, zaś dla Barcelony grał w sezonie, w którym ta triumfowała w Pucharze Zdobywców Pucharów. Występował też w Sevilli i Realu Oviedo, lecz bez większych sukcesów.
Po odwieszeniu butów na kołek Prosinecki rozpoczął karierę trenerską. W latach 2006-2010 był asystentem Slavena Bilicia w reprezentacji Chorwacji, a poza prowadzeniem Crvenej zvezdy i klubów tureckich zasłynął z obejmowania różnych kadr narodowych. Był selekcjonerem reprezentacji Azerbejdżanu, Bośni i Hercegowiny, a ostatnio nawet Czarnogóry. W tej ostatniej zakończył pracę we wrześniu tego roku, lecz dość szybko znalazł nową posadę - i to dość nieoczywistą.
W środę Robert Prosinecki został ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Kirgistanu. Podpisał roczny kontrakt z opcją przedłużenia. Poprowadzi drużynę na Pucharze Azji, który odbędzie się w 2027 w Arabii Saudyjskiej. Kirgizowie zakwalifikowali się na turniej już dawno, poprzez eliminacje MŚ - okazali się lepsi od Malezji i Chińskiego Tajpej, lecz słabsi od Omanu.