Grealish pogrążył odkrycie Premier League! Świetna seria zespołu Casha, Nottingham w kryzysie

Co to była za końcówka?! Jack Grealish został bohaterem Evertonu i przyczynił się do pierwszej porażki Crystal Palace w tym sezonie. Powodów do zadowolenia nie mają natomiast w Nottingham Forest.
Po słabszym wejściu w nowy sezon piłkarze Aston Villi w końcu wskoczyli na właściwe tory. W ostatnim czasie zanotowali trzy zwycięstwa z rzędu. Świetną serię mogli przedłużyć w niedzielę. Ich rywalem w spotkaniu Premier League był beniaminek tych rozgrywek, Burnley.
Zgodnie z przewidywaniami, stroną konkretniejszą od początku chcieli być podopieczni Unaia Emery'ego. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa na bramkę uderzali Ollie Watkins i Ezri Konsa.
Wynik meczu udało się jednak otworzyć dopiero w 25. minucie. Kapitalne podanie Boubacar Kamary na gola zamienił Donyell Malen.
Przy odrobinie szczęścia Holender jeszcze przed przerwą mógł mieć na koncie dublet. Tuż przed zejściem do szatni uderzył obok słupka. Kilka chwil później nad poprzeczką strzelał z kolei John McGinn.
W drugą połowę znów lepiej weszła Aston Villa. Najpierw w bramkarza trafił Morgan Rogers. Chwilę później Anglik się poprawił i posłał świetną piłkę do Malena. Ten dopełnił formalności i podwyższył na 2:0.
Burnley nie złożyło broni i do samego końca walczyło o korzystny rezultat. W ostatnich minutach regulaminowego czasu gry bramkę kontaktową zdobył Lesley Ugochukwu. Wprowadzony chwilę wcześniej piłkarz wpisał się na listę strzelców po dobrze rozegranym rzucie rożnym.
Aston Villa utrzymała wypracowaną przewagę, pokonała Brighton 2:1 i zanotowała czwarte zwycięstwo z rzędu. W efekcie awansowała również na 13. miejsce w tabeli Premier League.
W jeszcze lepszych nastrojach do niedzielnego meczu przystąpiło Crystal Palace. Popularne "Orły" były niepokonane w tym sezonie. Nic nie wskazywało też na to, że na ich drodze stanie Everton.
Drużyna prowadzona przez Olivera Glasnera szybko zyskała optyczną przewagę, co potwierdzały kolejne sytuacje. Rywali przy życiu długo utrzymywał jednak Jordan Pickford. Angielski bramkarz zatrzymywał Marca Guehiego, Tyricka Mitchella oraz Jeana-Philippa Matetę.
Świetnie dysponowany tego dnia golkiper skapitulował w 37. minucie. Błyskawiczną kontrę swojego zespołu na gola zamienił Daniel Munoz.
Crystal Palace próbowało kontrolować grę, lecz nie potrafiło tego zamienić na bramki. Finalnie zemściło się to na nim w 76. minucie. Faulu we własnym polu karnym dopuścił się Maxence Lacroix. Do piłki ustawionej na wapnie podszedł piłki Iliman Ndiaye i strzelił na 1:1.
W doliczonym czasie gry faworyta dobił Jack Grealish. Reprezentant Anglii zapewnił piłkarzom Evertonu zwycięstwo 2:1. Dla "Orłów" była to dopiero pierwsza porażka w bieżącym sezonie.
O przerwanie katastrofalnej serii walczyło natomiast Nottingham Forest. Pod wodzą Ange Postecoglou zespół ten na razie jedynie tracił punkty.
Niewiele brakowało, aby spotkanie z Newcastle United rozpoczęło się od straconej bramki. Zaraz po upływie pierwszego kwadransa do strzału doszedł Joelinton. Piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek.
Szczęście uśmiechnęło się do "Srok" po przerwie. Fatalny błąd rywali w wyprowadzeniu piłki wykorzystał Bruno Guimaraes. Reprezentant Brazylii trafił do siatki po pięknym strzale z dystansu.
W 84. minucie formalności dopełnił natomiast Nick Woltemade. Niemiec wykorzystał rzut karny i dał Newcastle United triumf 2:0.
Chrapkę na kolejne w tym sezonie punkty miały również Wolverhampton i Brighton. Starcie rozgrywane na Molineux od początku toczyło się w gorącej atmosferze. Już w 20. minucie czerwoną kartkę obejrzał zasiadający na ławce Vitor Pereira. Arbiter wyrzucił go na trybuny.
Kilkanaście sekund później szkoleniowiec "Wilków" miał jednak powody do zadowolenia. Po atomowym strzale piłkę w siatce umieścił Nyasha Munetsi. Z racji tego, że po drodze piłka odbiła się jeszcze od Barta Verbruggena, trafienie to zostało uznane jako gol samobójczy.
Brighton robiło, co mogło, aby jak najszybciej odrobić straty i wywalczyć przynajmniej punkt. Najlepszej sytuacji na bramkę nie zamienił Georginio Rutter. Jego strzał zatrzymał bowiem Sam Johnstone.
Defensywa Wolverhampton została skruszona dopiero w 86. minucie. Bohaterem Brighton został Jan Paul van Hecke. Holender trafił na 1:1 i zapewnił "Mewom" cenny remis w meczu wyjazdowym.