"Grozi mi bankructwem, nazwał szczurem i kłamcą". Kolejna wojna Haditaghiego. Tym razem z dziennikarzem

W ostatnim czasie sporo dzieje się wokół szczecińskiej Pogoni. Nowy właściciel i prezes klubu, Alex Haditaghi, nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem wdał się w konflikt z jednym z lokalnych dziennikarzy, Bartłomiejem Czetowiczem.
Ostatnie dni nie były łatwe dla Pogoni. Najpierw "Portowcy" przegrali finał Pucharu Polski z Legią, a w sobotę ulegli Radomiakowi Radom w Ekstraklasie. Po spotkaniu Alex Haditaghi publicznie uderzył w sędziego, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Teraz rozgłosu nabiera natomiast sprawa cofnięcia medialnej akredytacji Bartłomiejowi Czetowiczowi z portalu wSzczecinie.pl. Sankcja dotknęła nie tylko jego, ale także redakcyjnych kolegów.
- Alex Haditaghi próbuje zamknąć usta mediom. Grozi mi bankructwem, żebym odstąpił od swojej pracy. Jeszcze przed finałem Pucharu Polski poinformował, że odbiera moją akredytację oraz blokuje mi dostęp do klubowych obiektów - pisze Czetowicz.
- Nie dam się zastraszyć i nie będę słupem ogłoszeniowym. Jest to zdecydowanie zbyt wysoka cena za kilka "Insajderskich" treści. Takie groźby padły zarówno w mediach społecznościowych, jak i w korespondencji mailowej. Alex Haditaghi zarzuca mi kłamstwa i realizowanie cudzych, zewnętrznych interesów. Nie podaje jednak, gdzie dokładnie, publicznie, takiego kłamstwo padło. Nie poinformował mnie także, czyje polecenia realizuję - dodał.
- Największe emocje w Alexie wzbudził fakt, iż zadrwiłem ze sposobu dystrybucji, sprzedaży i rozdawania przez niego biletów na finał Pucharu Polski. Nadal uważam, że najwięcej chaosu w tym temacie stworzył sam Haditaghi. Wyśmiałem, między innymi, zorganizowanie konkursu w mediach społecznościowych, w którym kibice wysyłali swoje tatuaże i zdobywali wejściówki na Stadion Narodowy. W tym samym czasie tysiące osób walczyło o bilety, między innymi, śpiąc pod gołym niebem na chodniku przy ulicy Witkiewicza. Wydaje mi się to rozwiązanie z wielu względów nieprzemyślane i nieprofesjonalne - ocenił.
- Alex Haditaghi poinformował mnie o odebraniu akredytacji oraz dostępy do stadionu. Przekazał również, że jeśli nie przestanę wykonywać swojej pracy, to zrujnuje mnie finansowo, korzystając ze swoich prawników. Publicznie nazwał mnie kłamcą i szczurem. Komentował tę sprawę w mediach - nie zważając na okoliczności - stwierdził.
Na zarzuty szybko odpowiedział sam Haditaghi. Właściciel Pogoni zapewnia, że szanuje wolność słowa i nie odbiera innym prawa do krytyki. Zarzuca jednak Czetowiczowi manipulacje i kłamstwa.
- Powiedzmy sobie jasno: w pełni szanuję, kocham i popieram wolność słowa. Prawdziwy dziennikarz ma pełne prawo krytykować właściciela, zarząd, trenera lub zawodników. To część gry i dziennikarstwa. Masz prawo mieć swoją opinię i dzielić się nią ze swoimi czytelnikami lub obserwatorami. Ale nigdy nie zaakceptuję tak zwanych dziennikarzy, nadużywających dostępu do mediów — przyznanego przez klub — do rozpowszechniania plotek, zniekształcania faktów, szukania brudu i próbowania zniesławienia charakteru dobrych ludzi, walczących o oczyszczenie zepsutego systemu lub zbudowanie tego klubu - odparł Haditaghi.
- Jeśli chcesz pisać o piłce nożnej — w porządku. Jeśli chcesz krytykować moje decyzje biznesowe lub nasze decyzje piłkarskie — proszę bardzo. Ale jeśli jesteś tutaj, aby manipulować, tworzyć podziały, chronić skorumpowaną przeszłość kłamstwami, możesz to robić spoza bram stadionu, jak każdy inny widz. Kup bilet. Obejrzyj mecz w telewizji. Ale nie spodziewaj się, że będziesz siedział w naszym domu, jadł nasze darmowe jedzenie, jednocześnie planując, jak go spalić - dodał.