Iordanescu przerwał milczenie. Konkret ws. sytuacji w Legii
W ostatnich dniach wiele mówiło się o niepewnej przyszłości Edwarda Iordanescu w Legii Warszawa. Trener zabrał głos w tej sprawie na konferencji przed meczem z Szachtarem Donieck.
Legia nie znajduje się w najwyższej formie. Stołeczni przegrali trzy poprzednie mecze z Samsunsporem, Górnikiem Zabrze i Zagłębiem Lubin.
Po ostatnim spotkaniu powstało spore zamieszanie z Edwardem Iordanescu w roli głównej. Niektóre źródła sugerowały, że w poniedziałek trener podał się do dymisji.
Dyrektor Fredi Bobić zaprzeczył temu w rozmowie z Canal+ Sport. Tomasz Włodarczyk, redaktor naczelny Meczyki.pl, informował TUTAJ, że Iordanescu nie złożył dymisji i poprowadzi Legię w najbliższych dwóch spotkaniach.
Michał Żewłakow podczas środowego spotkania z dziennikarzami potwierdził, że Iordanescu zostaje. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ. W czwartek stołeczni zagrają z Szachtarem Donieck w drugiej kolejce Ligi Konferencji.
Na przedmeczowej konferencji Rumun poruszył temat swojej przeszłości i przyszłości. Zaznaczył, że aspekt finansowy nie był dla niego priorytetem, kiedy związał się z Legią. Jednocześnie po serii ostatnich porażek był gotów na odejście, jeśli byłoby to najlepsze rozwiązanie dla zespołu. Klub podjął jednak decyzję, że Rumun będzie mógł dalej budować swój projekt.
- Wierzę, że fani zasługują na konkretne wyjaśnienie. Ja nie lubię dużo mówić o sobie, ale czasami trzeba to zrobić. Jak mówiłem też na poprzedniej konferencji, jestem trenerem, który odnosił sukcesy w piłce klubowej i z reprezentacją. Pracowałem ciężko na te sukcesy. Kilka razy byłem wybrany najlepszym szkoleniowcem roku w Rumunii. Wiem, jak to jest walczyć o trofa. Pracowałem już pod wielką presją, bo choćby prowadzenie rumuńskiej kadry wiąże się z presją. Jestem dość dojrzały, aby wiedzieć, że drużyna ma być na pierwszym miejscu - zaczął Iordanescu.
- Po ostatnim meczu porozmawiałem z władzami Legii i przedstawiłem możliwość podjęcia najlepszej decyzji dla drużyny i klubu. To były długie rozmowy, pełne kompleksowej analizy. Nie mogę poruszać szczegółów dotyczących mojej umowy, ale Michał Żewłakow już wam mówił wcześniej, że jeśli chodzi o aspekty finansowe, to była najłatwiejsza część do omówienia podczas podpisania kontraktu. To prawda, bo przyszedłem tu dla wyzwań, walki o trofea, a nie patrzyłem na stronę finansową. Nie było żadnych negocjacji, jeśli chodzi o finanse. Nie było sensu rozmawiać o kilku tysiącach więcej, kiedy wcześniej miałem propozycje z kilkukrotnie większymi zarobkami. To jest prawda, nie trzeba się jej bać - kontynuował.
- Jeśli chodzi o resztę kontraktu, jest on bardzo kompleksowy, złożony, profesjonalny. Nie chciałem blokować klubu w podjęciu najlepszej możliwej decyzji, nawet jeśli wiązałoby się to ze znalezieniem nowego trenera. Więc tak, odbyliśmy długą i konkretną dyskusję. Byłem gotowy na każdą decyzję, mając na uwadze interes drużyny. Jestem młodym trenerem, uważam, że wciąż mam przed sobą przyszłość, ale zawsze interes klubu musi być na pierwszym miejscu. Jeśli jestem tutaj, to wierzę, że więcej odpowiedzi powinniście otrzymać od klubu. To była decyzja klubu. Nie mogę powiedzieć o szczegółach - zaznaczył.
Iordanescu wrócił też pamięcią do początków sezonu. Latem na Łazienkowskiej przeprowadzono rewolucję kadrową. Rumun rozpoczął kadencję od pokonania Lecha Poznań i zdobycia Superpucharu Polski.
- Bardzo dobrze zaczęliśmy sezon w trudnych okolicznościach, w nawiązaniu do wszystkich zmian, które się zadziały. Zdobyliśmy trofeum, nie przegraliśmy żadnego meczu z kandydatami do tytułu w Polsce. Zakwalifikowaliśmy się do europejskich pucharów. Dwa ostatnie spotkania wystarczyły do zmiany percepcji. Straciliśmy pewność kibiców i pojawiły się znaki zapytania odnośnie przyszłości. Uważam, że mogliśmy mieć pięć, sześć punktów więcej w tabeli. Kontrolowaliśmy mecze, powinniśmy zapunktować z Wisłą Płock, przeciwko Cracovii mieliśmy swoje szanse, z Rakowem i Jagiellonią też zasługiwaliśmy na zwycięstwo - dodał.