Klęska Lecha w Gdyni! Arka bezlitosna dla mistrza Polski
Lech Poznań znowu bez wygranej w lidze! Mistrz Polski przegrał w Gdyni z Arką 1:3, mimo że prowadził do przerwy 1:0. Po czerwonej kartce dla Timothy'ego Oumy strzelali już jednak tylko gospodarze - hat-tricka skompletował Edu Espiau.
Lech przyjechał do Gdyni po pierwsze od 5 października ligowe zwycięstwo, bo jego ostatnie trzy mecze zakończyły się remisami. Goście byli dodatkowo podrażnieni porażką w samej końcówce z Rayo Vallecano w Lidze Konferencji. Co więcej, ten mecz problemami zdrowotnymi okupił Mikael Ishak, który nad morze nie przyjechał. W składzie zastąpił go krytykowany Yannick Agnero. Niels Frederiksen postawił też na Roberta Gumnego czy Kornela Lismana. Dawid Szwarga dokonał jednej zmiany - do jedenastki wskoczył Dawid Gojny. W lidze Arka nie przegrała u siebie od bardzo dawna, natomiast w poprzedniej kolejce zebrała wyjazdowe lanie w Zabrzu (1:5).
Mecz zaczął się od dwóch celnych strzałów - Edu Espiau po stronie gospodarzy i Antoniego Kozubala po stronie gości. Nie były one groźne, w przeciwieństwie do rakiety Sebastiana Kerka, po której w 8. minucie doskonale interweniował Bartosz Mrozek. Potem niecelnie przymierzył Aurelien Nguaimba. Arkowcy mogli być zadowoleni z pierwszego kwadransa, tyle że tuż po jego upłynięciu stracili gola. Mnóstwo miejsca miał Luis Palma, dorzucił na długi słupek, tam Lisman uciekł śpiącemu Marcowi Navarro i dograł do osamotnionego Pablo Rodrigueza. Ten z bliska wpakował piłkę do siatki na 1:0 dla Lecha.
Piłkarze Arki mogli błyskawicznie odpowiedzieć, ale Kerka znów kapitalnie zatrzymał Mrozek. Potem działo się mniej, niby “Żółto-niebiescy” próbowali zaskoczyć lechitów, lecz niewiele z tego wynikało. Lech grał spokojnie, czekał na swoje szanse - po jednej z nich w 33. minucie interweniował Damian Węglarz. Obrońcy kilka razy podnosili bramkarzowi ciśnienie, jednak więcej goli do przerwy nie oglądaliśmy.
Po niej “Kolejorz” powinien prowadzić dwoma bramkami. Węglarz źle wybił piłkę, w efekcie czego po chwili kapitalną okazję miał Rodriguez. Zmarnował ją, a niedługo później sytuacja poznaniaków się mocno skomplikowała. Dwie żółte kartki w krótkim odstępie złapał Timothy Ouma i wyleciał z boiska w 55. minucie.
W 64. minucie Arka wykorzystała grę w przewadze. Po wrzutce Navarro i zgraniu Dawida Kocyły lechici zablokowali Kamila Jakubczyka, po czym Sebastian Kerk huknął i właściwie strzelił gola Edu Espiauem. Po nodze Hiszpana piłka wylądowała w bramce.
Zrobiło się 1:1, a zaraz mogło być 2:1, gdyby nie ofiarna parada Michała Gurgula przy strzale Navarro. Lech kompletnie się pogubił, a Arka złapała wiatr w żagle. W 72. minucie gospodarze strzelili drugiego gola. Z lewej strony świetnie dośrodkował dopiero co wprowadzony Tornike Gaprindaszwili, a Espiau pięknym uderzeniem głową skompletował dublet.
Po sześciu minutach hiszpański napastnik cieszył się z hat-tricka. Akcję pociągnął Jakubczyk, Espiau dostał piłkę, nawinął łatwo Mateusza Skrzypczaka i pokonał bezradnego Mrozka.
Lech nie był w stanie zrobić zupełnie nic, jakby znokautowany trzema ciosami od gospodarzy. Skończyło się 3:1. Arka awansowała na 10. miejsce w tabeli, do ósmego Lecha traci trzy punkty. Wygląda na to, że stołek Nielsa Frederiksena jest coraz bardziej gorący.