Jeden z najgorszych transferów w Anglii. Katastrofa to mało powiedziane
Razem z AS Monaco zanotował świetny sezon, dając się poznać szerszej publiczności z dobrej strony. Po wielkich sukcesach Tiemoue Bakayoko nie był już postacią anonimową. Francuz trafił na Stamford Bridge za 40 milionów euro, będąc wówczas jednym z najdroższych nabytków klubu. Po przenosinach do Anglii regularnie zawodził, przez co "The Blues" zaczęli marzyć o jego sprzedaży. Obecnie w wieku 31 lat nie ma nic wspólnego z poważnym graniem.
Sezon 2016/17 był w wykonaniu AS Monaco fantastyczny. Drużyna z Księstwa dotarła do półfinału Ligi Mistrzów, w którym ostatecznie uległa Juventusowi, oraz sięgnęła po mistrzostwo Francji, przerywając hegemonię PSG. Rolę jej kręgosłupa pełnił wówczas Tiemoue Bakayoko, którego wkład w sukces zespołu był ogromny.
Po zakończeniu sezonu Francuz, podobnie jak jego koledzy z zespołu, był rozchwytywany na rynku transferowym. Jego usługami zainteresowała się londyńska Chelsea, której oferta okazała się najbardziej konkretna. Pomocnik przeniósł się na Stamford Bridge za 40 milionów euro, podpisując długi kontrakt.
Na tamten moment, czyli na 15 lipca 2017 roku, Bakayoko był trzecim najdroższym nabytkiem "The Blues" w historii. Więcej kosztowali jedynie Fernando Torres oraz Andrij Szewczenko, przez co z jego przyjściem wiązano ogromne nadzieje. Duże oczekiwania wobec niego miał także Antonio Conte, który obdarzył go kredytem zaufania.
Bakayoko miał zostać następcą Nemanji Maticia, tworząc duet w środku pola razem z N’Golo Kante. Do szczytowej formy Serba nigdy jednak nie nawiązał. Wraz z upływającym czasem stawało się jasne, że Francuz był zawodnikiem jednego sezonu. Do jego gry wkradały się błędy, a kibice zaczynali mieć go dość.
Straty piłki, słabe podania czy kłopoty z utrzymaniem odpowiedniego tempa - to niektóre z zarzutów pod adresem Bakayoko. Francuz grał słabo, jednak Conte w dalszym ciągu na niego stawiał. Ostatecznie zarówno piłkarz, jak i szkoleniowiec polecieli razem na samo dno. Włoch został zwolniony, przez co sytuacja pomocnika mocno się skomplikowała.
Miejsce Conte na stanowisku trenera Chelsea zajął jego rodak - Maurizio Sarri. Nowy szkoleniowiec nie widział miejsca dla Bakayoko, mając zupełnie inne wyobrażenie na temat gry w środku pola od swojego poprzednika. W pewnym momencie stało się jasne, że pomocnik musi odejść.
Francuz trafił na wypożyczenie do Milanu, rozpoczynając tułaczkę po klubach. Po przenosinach do Włoch nieco odbudował swoją formę, lecz było to jedynie chwilowe. Ostatecznie po ponad dziesięciu miesiącach wrócił na Stamford Bridge i znów został oddany. Tym razem zasilił szeregi swojego byłego klubu - AS Monaco.
Bakayoko został wypożyczony jeszcze dwa razy - trafił do Napoli oraz powtórnie przeniósł się do Milanu. Chelsea nie zdołała znaleźć potencjalnego nabywcy Francuza. Finalnie zdecydowała się na inne rozwiązanie. Rok przed wygaśnięciem rozwiązała z nim kontrakt, zsyłając go na rynek wolnych agentów. "The Blues" nie zarobili na nim ani grosza, jednak pozbyli się piłkarza, który rozegrał ostatnie spotkanie w ich barwach ponad pięć lat wcześniej.
Nowym pracodawcą Bakayoko zostało FC Lorient, barwy którego reprezentował przez jeden sezon. Po krótkim epizodzie w ojczyźnie przeniósł się do greckiego PAOK-u Saloniki. Na Półwyspie Bałkańskim spędził dziesięć miesięcy i rozegrał tylko dziewięć meczów. Opuścił szeregi klubu w lipcu bieżącego roku. Obecnie ma 31 lat i w dalszym ciągu pozostaje bezrobotny.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.