Kowalczyk grilluje Legię. Wieszczy klęskę w pucharach

Wojciech Kowalczyk nie oszczędza Legii Warszawa. Przyszłość swojego byłego klubu widzi w mrocznych barwach.
Legia poprzedni sezon zakończyła na piątym miejscu w tabeli Ekstraklasy. Sezon uratowała jej udana przygoda w Lidze Konferencji i zdobycie Pucharu Polski.
Mogło się wydawać, że przed kolejnym sezonem przy Łazienkowskiej dojdzie do dużych zmian, ale na razie ich nie widać. Pojawił się jedynie trener Edward Iordanescu i obrońca Petar Stojanović. Kowalczyk uważa, że to za mało, by odmienić grę drużyny.
- Patrzę na tabelę z zeszłego sezonu i zastanawiam się, czy to piąte miejsce nie będzie jeszcze w Legii wspomina na zasadzie “ach, kiedyś to było, byliśmy tak wysoko, a dziś tylko środek tabeli i przeciętniactwo”. To naprawdę nie jest niemożliwe, biorąc pod uwagę, że inni nie śpią, tylko faktycznie działają. Już nie mówię o samej czołówce, ale przecież na rynku szaleje Widzew, szybko swoje sprawy załatwił Górnik, zaskoczyła też Korona - komentuje Kowalczyk.
Legia już w czwartek rozpocznie rywalizację w eliminacjach Ligi Europy. Zagra z FK Aktobe. Kowalczyk nie jest przekonany, że drużyna Iordanescu pokona tę przeszkodę.
- To nie jest specjalnie poważne, zaraz pierwszy mecz pucharowy i wcale się nie zdziwię, jeśli będą jaja. Bo skoro tych piłkarzy mógł w zeszłym sezonie dwa razy walnąć Piast, to może i Aktobe - podkreśla były reprezentant Polski.
Kowalczyk podkreśla, że głównym winnym sytuacji, w której znalazła się Legia, jest Dariusz Mioduski. O tym, do czego mogą doprowadzić rządy obecnego właściciela klubu, mówi bardzo dosadnie.
- Możemy mieć w Polsce swój własny Manchester United. Tylko tam problemy wzięły się stąd, że odszedł Ferguson, a tutaj przyszedł Mioduski - podsumował Kowalczyk.