Królewski: Wisła Kraków wciąż kroczy doliną śmierci. Inwestor? Rozmawiam z ludźmi z historią w wielkiej piłce
Jarosław Królewski zaangażował się w ratowanie Wisły Kraków. Biznesmen przyznał, że prowadzi rozmowy z inwestorami, którzy mogliby przejąć zasłużony klub.
Wisła po kulminacji kryzysu, która nastąpiła w końcówce ubiegłego roku, powoli wychodzi na prostą. Przyczyniły się do tego m.in. działania Królewskiego, który z własnej kieszeni pożyczył piłkarskiej spółce 1,3 mln zł. Nie ma jednak wątpliwości, że w klubie jest jeszcze sporo do naprawy.
- Wisła dopiero wstaje z kolan. Na każdym etapie pojawiają się problemy. Klub wciąż kroczy doliną śmierci. Skoro jednak udało się zrobić naprawdę dużo w tak krótkim czasie, istnieje realna szansa, że ją opuści - mówi Królewski w rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna".
Biznesmen przyznał, że rozmowy na temat sytuacji Wisły prowadził w trakcie Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Stworzył już nawet listę potencjalnych inwestorów klubu.
- Poważnych graczy jest kilku, z Polski i zagranicy. Spotykam się z inwestorami, którzy mają już historię w piłce. Nawet tej największej. Jeśli weźmiecie sobie listę dziesięciu największych klubów piłkarskich świata, to w kilku przypadkach ja też z tymi podmiotami rozmawiam - zdradził Królewski.
Kiedy zatem kibice Wisły mogą spodziewać się informacji w sprawie zmian właścicielskich? Według Królewskiego - nawet w lutym.
- Albo będziemy mogli przedstawić konkrety, albo przyznamy, że ich nie mam. Prowadzimy rozmowy: jedne są bardziej zaawansowane, inne mniej - przyznał Królewski, który potencjalnych inwestorów dzieli na dwa typy. - Pierwszy - chciałby generycznie rozwijać Wisłę, dokładnie poukładać wszystkie sprawy, przygotować plan na dłuższy okres, działać bezpiecznie. Drugi - wyznający zasadę: jak się bawić, to na całego. Niezajmujący się przeciętnością.
Sam Królewski niebawem zamierza się wycofać z pracy na rzecz klubu. - Nie wykluczam, że moja aktywność przy Wiśle wygaśnie już w lutym... Chyba, że znów coś dziwnego przyjdzie mi do głowy.