Kulesza pójdzie po nowożytny rekord? Zmienia selekcjonerów jak skarpetki
Rządy Cezarego Kulesza na stanowisku prezesa PZPN pozostawiają wiele do życzenia. Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości 62-latek zatrudni kolejnego selekcjonera, ustanawiając tym samym nowożytny rekord związku.
Powiedzieć katastrofa o obecnej sytuacji w reprezentacji Polski, to jak nie powiedzieć nic. Biało-czerwoni skompromitowali się w meczu z Finlandią i utrudnili sobie drogę na mundial.
Po niewątpliwej wpadce w kwalifikacjach do mistrzostw świata posada Michała Probierza jest zagrożona. Niewykluczane, że w niedalekiej przyszłości kibice będą świadkami kolejnej zmiany na stanowisku selekcjonera.
Jeśli Cezary Kulesza zdecyduje się zwolnić obecnego trenera, dojdzie do sytuacji, która nie miała jeszcze miejsca w nowożytnych dziejach PZPN-u. Potencjalny następca 52-latka zostanie piątym szkoleniowcem za kadencji obecnego prezesa.
W okresie pracy 62-latka selekcjonerami byli Fernando Santos, Czesław Michniewicz oraz Paulo Sousa. Jego największym zaufaniem mógł cieszyć się Probierz, który pracuje najdłużej.
Możliwe jednak, że czara goryczy się już przelała. Kulesza, zatrudniając kolejnego szkoleniowca przed 30 czerwca, może zostać rekordzistą pojedynczej kadencji na stanowisku prezesa PZPN.
Do tej pory żaden inny działacz we współczesnej historii związku nie zatrudnił przez cztery lata większej liczby trenerów. 62-latek może zrównać się z Marianem Dziurowiczem, podczas kadencji którego w latach 1995-1999 na czele reprezentacji Polski stanęli Henryk Apostel, Władysław Stachurski, Antoni Piechniczek, Krzysztof Pawlak i Janusz Wójcik.
Wiele wskazuje na to, że Kulesza zostanie wybrany prezesem PZPN również na kolejną kadencję. To, czy uda mu się ustalić nowożytny rekord związku, pozostaje sprawą nierozstrzygniętą.