"Kulesza to właściwy człowiek na właściwym miejscu". Listkiewicz wraca do PZPN. Zdradził swój cel
Michał Listkiewicz był prezesem PZPN w czasach szalejącej korupcji. Teraz działacz wraca do związku, a w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty" opowiedział o swojej roli.
Michał Listkiewicz kierował PZPN w latach 1999 - 2008. Były sędzia zastąpił na najważniejszym stanowisku Mariana Dziurowicza.
Kadencja "Listka" została zapamiętana w dużej mierze przez afery korupcyjne, które ujawniono w kolejnych latach. Prezes od tych sytuacji się odcinał i podkreślał, że nie był świadomy całego procederu.
Przez lata Listkiewicz pozostawał jednak poza strukturami. Zmieniło się to w sierpniu bieżącego roku, gdy ogłoszono, że obejmie urząd przewodniczącego Komisji Zagranicznej. Szczegóły powrotu opisaliśmy TUTAJ.
Teraz główny zainteresowany udzielił wywiadu dla portalu "WP Sportowe Fakty". Opowiedział w nim o swoich celach oraz o postrzeganiu pracy wykonywanej przez Cezarego Kuleszę. Przypomnijmy, że w ostatnich dniach w PZPN znów wybuchła afera związana z (nie)świadomym wykorzystywaniem wizerunku osoby skazanej za korupcję w celach promocyjnych.
- Kilka dni temu zwrócił się do mnie mój związek - bo uważam, że PZPN to mój związek i tak zawsze będzie. Spędziłem w nim większość zawodowego życia, pokonując drogę od pucybuta do prezesa. Pełniłem bodajże osiem różnych funkcji. Skoro wiceprezes ds. zagranicznych Mieczysław Golba i sekretarz Łukasz Wachowski złożyli taką propozycję, chcę pomóc. Tym bardziej, że działalność międzynarodowa była przez lata traktowana po macoszemu - przekazał Listkiewicz.
- Stworzymy małą komórkę. Będę doradzał władzom związku, które mają na głowie wiele innych spraw. Podpowiem, gdzie aplikować, o jakie imprezy się starać? Mam sprawiać, by wizerunek związku na świecie był lepszy. Rzecznik dyscyplinarny Adam Gilarski, którego radzono się przed złożeniem mi propozycji, wystawił mi bardzo pozytywną rekomendację, co mnie niesamowicie cieszy. Zaznaczam, że nie będę pobierał pieniędzy za wykonywaną pracę - podkreślił.
- PZPN to nie jest tylko Kulesza i jego zarząd, ale setki ludzi w wydziałach, terenie, komisjach. Trzeba być po prostu szczerym i transparentnym. Myślę, że zmiany personalne w Departamencie Komunikacji, które nastąpiły w ostatnich dniach, przyniosą efekt. (...) Kulesza to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Dziś ludzie patrzą na moją kadencję przychylniej niż kiedyś, tak samo pewnie będzie z Kuleszą. Widzę podobny schemat w przypadku Grzegorza Laty. Obecnie w wielu sprawach jest pytany o zdanie - podsumował.