Lekarz kadry o kontuzji Roberta Lewandowskiego: Ta sytuacja była oczywista. Szacunek dla Bayernu
Uraz, którego Robert Lewandowski doznał w marcowym meczu z Andorą, wykluczył go z udziału w ważnych meczach Bayernu Monachium. O szczegółach kontuzji w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" opowiedział lekarz naszej kadry, Jacek Jaroszewski.
Początkowa diagnoza polskiego sztabu medycznego mówiła o 5-10 dniach przerwy. Jacek Jaroszewski tłumaczy, skąd wziął się taki komunikat i zapewnia, że nasi lekarze nie popełnili żadnego błędu.
- Ta sytuacja była prosta i oczywista. Już na ławce, zaraz po tym jak zszedł z boiska, wiedziałem, co się dzieje. Byłem przekonany, że to nie jest uraz, który się zagoi w dzień lub dwa. Robert miał minimalnie naderwane więzadło poboczne, obrzęk pojawił się po minucie. Następnego dnia przeszedł kompleksowe badania – na Wembley nie mógł zagrać, ale występ w EURO nie był zagrożony - przyznał Jaroszewski.
- Byłem przekonany, że przerwa nie potrwa długo. Mówiłem, że 10–12 dni przerwy wystarczy, ale Niemcy byli ostrożniejsi. I bardzo dobrze. Robert miał więcej odpoczynku. Szacunek dla Bayernu za ostrożność i za to, że nie zaryzykowano występu Roberta nawet w ćwierćfinale Champions League - dodał.
Lekarz reprezentacji Polski podtrzymuje, że Lewandowski mógł wrócić na boisko wcześniej. Jednocześnie cieszy się jednak, że w Monachium nie zdecydowali się na ryzyko.
- Kontuzji nie widzieliśmy, w polu karnym był kocioł. Robert trochę utykał, schodząc, sam powiedział, że boli, ale to nic wielkiego. Gdybyśmy trzy dni później grali z Anglią o tytuł mistrza świata, toby wystąpił – nikt by go nie powstrzymał - podkreślił.
- Ale w tamtym wypadku nie chcieliśmy ryzykować. Piłkarze są różni – zdarzają się nadwrażliwi, czyli tacy, którym nawet drobny problem przeszkadza w graniu. A są tacy, którzy grają dopóki nie urwie im nogi - zakończył.