Mafia groziła szefom słynnego klubu. Oczekiwano wielkich pieniędzy, dopuszczono się gróźb
Grupa przestępcza działająca na Półwyspie Iberyjskim zwróciła się do szefów Sevilli z prośbą o przelanie 500 tys. euro. W celu nakłonienia klubu do współpracy użyto gróźb.
Obecny sezon nie należy do najbardziej udanych z perspektywy Sevilli. Klub z Andaluzji zajmuje dopiero 15. miejsce w tabeli La Liga. Bardzo źle wygląda także jego sytuacji w Lidze Mistrzów. Po rozegraniu pięciu spotkań zajmuje on ostatnie miejsce w swojej grupie.
Gdyby złych wieści było mało, władze Sevilli mogły paść ofiarą grupy przestępczej. Jakiś czas temu tegoroczny zwycięzca Ligi Europy nawiązał kontakt z Beyhanem Mmezi Rafim. Bułgar był znanym szefem mafii działającej na terytorium Półwyspu Apenińskiego.
Z informacji przekazanej przez portal "Marca" wynika, że Rafi żądał od Sevilli wypłacenia 500 tys. euro za tegoroczne tournée hiszpańskiego klubu po Meksyku. Zespół z Andaluzji finalnie nie pojechał do Ameryki Północnej i rozpoczął przygotowania w innym miejscu.
Szef grupy przestępczej domagał się od Sevilli zwrotu kwoty, twierdząc, że zarządzana przez niego firma wpłaciła wcześniej depozyt na wypadek, gdyby wyjazd nie doszedł do skutku. Część telefonów była kierowana do innych pracowników klubu, którzy byli zastraszani.
W międzyczasie podobne formy nacisku stosowali także współpracownicy Bułgara. Część z nich twierdziła, że pracuje dla meksykańskiego kartelu narkotykowego.
Dzięki interwencji policji Beyhan Mmezi Rafi został zatrzymany. Do akcji tej miało dojść na początku tego tygodnia. Po wszystkim został on zabrany do aresztu w Madrycie.
Hiszpański dziennik "Marca" dodaje, że w ręce funkcjonariuszy wpadło także czterech wspólników przestępcy. Na chwilę obecną nie wiadomo, jakie wyroki oni otrzymają.