Mamrot: Przegraliśmy, a nie mieliśmy prawa nawet zremisować

Mamrot: Przegraliśmy, a nie mieliśmy prawa nawet zremisować
asinfo.
- Przegraliśmy mecz, którego nie mieliśmy prawa nawet zremisować - powiedział Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii Białystok, po porażce z Piastem Gliwice 0:1, cytowany przez klubową oficjalną stronę internetową.
- Po pięciu minutach powinno być 2:0, stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, ale nie będę zwalał winy na szczęście, bo to nie może być tak, że w tylu meczach brakuje szczęścia - dodał.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Brakuje nam koncentracji w najważniejszym momencie, kiedy trzeba dołożyć nogę. Jak się nie mylę, mieliśmy dwie sytuacje do pustej bramki i z tego muszą paść gole. Mogliśmy zamknąć ten mecz jeszcze w pierwszej połowie i w drugiej go spokojnie kontrolować. Strata kolejnych trzech punktów na własnym stadionie bardzo boli. Myślę, że przez te dwa tygodnie drużynę czeka ciężka praca. Trzeba doprowadzić kilku zawodników do wyższej formy, kilku innych wyleczyć, bo tych kontuzji jest bardzo wiele. Musieliśmy dokonać dwóch kolejnych wymuszonych zmian. Pod tym względem sytuacja jest nieciekawa, ale trzeba cały czas walczyć i przede wszystkim podnieść tych chłopaków. Oni sami są zdenerwowani, bo widzieli, że mecz, w którym stwarza się tyle sytuacji, trzeba po prostu wygrać - podkreślił.
- Zmiany Łukasza Burligi i Guilherme były wymuszone, a na ile są to poważne urazy, to nie jestem w stanie w tej chwili powiedzieć. Trzeba poczekać do badań. Jeśli chodzi o debiut Piotrka Wlazły, to na pewno stać go na lepszą grę, ale on też miał świetną sytuację i gdyby strzelił tę bramkę, to jego występ ocenilibyśmy zupełnie inaczej. Mieliśmy plan na trochę inne zmiany w drugiej połowie, już w przerwie miałem plan na inną zmianę, ale dostałem sygnał, żeby się wstrzymać, bo z Łukaszem może być kłopot. Żałuję, że nie mogłem wpuścić na boisko Łukasza Sekulskiego, bo przy takim wyniku potrzebny był drugi napastnik, ale dwie zmiany trzeba było wykorzystać jako wymuszone. Jeśli chodzi o kontuzjowanych, to trudno mi powiedzieć, jak poważne są to urazy - przyznał szkoleniowiec „Żółto-Czerwonych”.
- Nie znam taktyki, w której trener nakazałby grać drużynie do tyłu. Piast mocno się wycofał i budowaliśmy tę grę. Na pewno inaczej prowadzi się atak pozycyjny, gdy zmian w składzie jest mniej, bo drużyna pewne rzeczy robi automatycznie i w poprzednich meczach tak to wyglądało. Znowu kilka zmian wymuszonych, nie chciałem w ogóle się do tego odnosić, bo nawet mimo tego powinniśmy ten mecz wygrać. W kilku sytuacjach, zwłaszcza w drugiej połowie, można było szybciej zagrać tę piłkę do przodu, ale nigdy nie ma taktyki, żeby grać do tyłu - zakończył.

Przeczytaj również