Man City. Guardiola rzucił wyzwanie Liverpoolowi. Wskazał kluczowego piłkarza w końcówce sezonu. "Kochamy go"
Manchester City po ciężkim boju wygrał z Newcastle United 3:2. Po meczu Pep Guardiola nie mógł się nachwalić Kevina De Bruyne.
Belg rozegrał dopiero drugi mecz w tym sezonie Premier League. Choć pojawił się na boisku w końcówce, to był kluczową postacią spotkania. Najpierw strzelił gola na 2:2, a następnie zaliczył asystę przy zwycięskim golu dla swojej drużyny.
Nic dziwnego, że po zakończeniu spotkania Guardiola komplementował lidera swojego zespołu. Jego powrót zdaje do gry zdaje się uważać za moment zwrotny całego sezonu.
- Jest legendą. Mam wrażenie, że po pięciu miesiącach nie jest gotowy, by grać przez cały mecz. W końcówce wywarł jednak wielki wpływ - strzelił gola i miał asystę... Kochamy go. Mam nadzieję, że pozwoli nam być w grze o mistrzostwo - przyznał Guardiola.
W ostatnich tygodniach można było nabrać wątpliwości, czy Manchester City ma w sobie żar, który pozwoli mu walczyć o czwarte mistrzostwo Anglii z rzędu. Guardiola po meczu z Necastle nabrał przekonania, że tak.
- Żyjemy. Dlaczego nie mielibyśmy zdobyć jeszcze jednego mistrzostwa? Wygraliśmy trzy tytuły z rzędu i pięć w ostatnich sześciu sezonach. Zwycięstwo w Newcastle jest bardzo ważne. Liverpool gra świetnie, w dodatku gramy z nim na wyjeździe. To ważne, żeby być blisko nich - wyjaśnił Hiszpan.
Manchester City dzięki zwycięstwu awansował na drugie miejsce w tabeli. Do prowadzącego Liverpoolu traci dwa punkty. Następny mecz ligowy rozegra dopiero 31 stycznia. Jego rywalem będzie Burnley.