Media: "Przyjaciele biura" wpływają na Kuleszę. Prezes PZPN słucha ich podszeptów

PZPN przeżywa burzliwy okres. Według medialnych doniesień Cezary Kulesza nie ufa osobom odpowiedzialnym za obsługę medialną federacji. Woli rady tzw. "przyjaciół biura".
PZPN nie może sobie poradzić z wizerunkowym kryzysem. Powodami są afera wokół obecności Mirosława Stasiaka w związkowej delegacji na mecz z Mołdawią oraz reakcja na doniesienia mediów w tej sprawie. Federacja publikowała niezgrabne oświadczenia, które tylko zaogniały sytuację.
Portal Sport.pl przyjrzał się działaniom PZPN w kwestiach wizerunkowych. Według niego przeprosiny w sprawie "afery Stasiaka" próbowali przeforsować dyrektorka departamentu komunikacji i mediów Aleksandra Kostrzewska oraz rzecznik prasowy Jakub Kwiatkowski. Przygotowali nawet oświadczenie, ale Cezary Kulesza - po rozmowach z doradcami - uznał, że zamieszanie należy przeczekać. Ostatecznie i tak musiał odnieść się do sprawy.
Spore emocje budzi obecność w związku Kostrzewskiej. To była dziennikarka, która w przeszłości pracowała w Telewizji Polskiej jako prezenterka programów "Kawa czy herbata" oraz "Pytania na śniadanie". Do PZPN przyszła już za rządów Kuleszy.
Wadą Kostrzewskiej jest brak znajomości futbolowych realiów. Portal "Sport.pl" pisze wręcz, że do związku trafiła z "zupełnie innego świata".
- O ile współpracownicy podeszli do tego ze zrozumieniem i chęcią niesienia pomocy, o tyle władze związku do dziś nie traktują Kostrzewskiej poważnie. Jej zdanie w kwestii budowania przekazu do mediów i kibiców znaczy bardzo niewiele i najczęściej przegrywa z opiniami szeptanymi do ucha prezesa. Ostatnie oświadczenia nie wyszły spod jej ręki. Ich publikację miał również odradzać Jakub Kwiatkowski - czytamy w "Sport.pl".
Jeden z pracowników PZPN twierdzi, że zaufanie Kuleszy do Kostrzewskiej wynosi... 5 procent. Większe wpływy mają tzw. "przyjaciele biura".
Do tego grona mają należeć znajomi Kuleszy, jego byli współpracownicy z Jagiellonii, członkowie zarządu PZPN czy nawet osoby niezwiązane z futbolem. Prezes związku ma słuchać ich podszeptów w kwestiach wizerunkowych.