Miał być transfer, jest kompromitacja. W Anglii nazywają go "największym kretynem świata"
Duża część letniego okienka była poświęcona spekulacjom na temat transferu Emiliano Martineza. Transferu, którego reprezentant Argentyny bardzo chciał, a do którego nigdy nie doszło. Teraz bramkarz Aston Villi dostaje za swoje.
Emiliano Martinez jest związany z Aston Villą od 2020 roku. Obecny kontrakt zawodnika obowiązuje do 30 czerwca 2029 roku, ale zawodnik miał nieszczególną ochotę, aby go wypełnić. Liczył bowiem na wielki transfer.
Argentyńczyka łączono z drużynami z Arabii Saudyjskiej czy Turcji, jednak nie o takie kierunki chodziło. Reprezentant Argentyny myślał wyłącznie o Manchesterze United. Szkopuł w tym, że "Czerwone Diabły" postawiły na znacznie młodszego Senne'a Lammensa, a weteran został na lodzie.
I to dosłownie, co bardzo boleśnie punktuje Matt Law z The Telegraph. Dziennikarz zauważa, że większość zawodników, która chce wymusić transfer, faktycznie osiąga pewne korzyści. Martinez zaś bezceremonialnie przegrał. Nie tylko nie trafił na Old Trafford, ale też zszargał swoją reputację na Villa Park. Dość powiedzieć, że golkiper nawet nie znalazł się w kadrze na spotkanie z Crystal Palace (0:3), a Unai Emery dał do zrozumienia, że stawiać będzie na Marco Bizota (więcej TUTAJ).
- Kibice Aston Villi przez ostatnie kilka lat śpiewali o Martinezie jako o "numerze jeden na świecie", ale – delikatnie mówiąc – w oczach wielu, którzy go uwielbiali, jest on obecnie największym kretynem na świecie. (...) Nie ma wielu przypadków, w których piłkarz niszczy swoją reputację bez wyraźnego zysku, ale bramkarzowi Villi jakoś się udało. (...) Kryzys Martineza nie ogranicza się do ostatnich dni bieżącego okna transferowego (...) Nikt nie zapomni jego płaczu na boisku Villa Park po ostatnim meczu domowym zeszłego sezonu, po tym jak drużyna Unaia Emery'ego pokonała Tottenham. Następny tydzień powinien być poświęcony przygotowaniom Villi do ostatniego meczu sezonu z United, który mógł zapewnić awans do Ligi Mistrzów, ale zamiast tego zdominowały go spekulacje na temat przyszłości Argentyńczyka - wypomina Law.
Światło na sprawę rzuca też The Athletic. Na tym portalu czytamy, że Martinez czekał na telefon od Manchesteru United, ale połączenia się nie doczekał. Sam mocno zabiegał o transfer, rozmawiał z Rubenem Amorimem, prosił też Lisandro Martineza o wsparcie. Finalnie jednak jedyna oferta ze strony "Czerwonych Diabłów" dotyczyła wypożyczenia i została złożona już kilka tygodni temu. Aston Villa ją wtedy odrzuciła.
"The Villans" mieli oczekiwać ponad 30 milionów funtów za swojego piłkarza. Co więcej, problemem dla ekipy z Old Trafford były też zarobki Argentyńczyka. Figurują one na poziomie wyższym niż te Andre Onany.
Czas pokaże, czy 33-latek wróci do łask Emery'ego. Łączny bilans bramkarza w barwach Aston Villi to 213 meczów i 70 czystych kont.