Miał pobić rekord Ekstraklasy, został w klubie. Już wiadomo, dlaczego
Bright Ede był łączony z dużym transferem z Motoru Lublin. Ostatecznie jednak stoper został w klubie, co teraz postanowił wyjaśnić Zbigniew Jakubas.
Latem wiele mówiło się o potencjalnym transferze Brighta Ede. Środkowego obrońcę przymierzano do Benfiki, a także Chelsea, o czym pisaliśmy TUTAJ. W grę wchodziła transakcja na ponad 11 milionów euro.
Ostatecznie jednak taka oferta nie została złożona. Co więcej, jak utrzymuje Zbigniew Jakubas, ofert w ogóle nie było. O sprzedaży Ede rozmawiano, ale konkretów, w ich definicji zgodnej z postrzeganiem właściciela Motoru, zabrakło.
- Mówiło się o ofertach, dzwonili do Pawła Golańskiego. Może jestem z innego świata, ale dla mnie oferta to jest oferta, a nie rozmowa dyrektorów - stwierdził w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
- Byli jacyś obserwatorzy, którzy go oglądali. Pamiętajmy, że to 18-latek. (...) To po części moja rola, żeby trener pokazywał go (...) w meczach. Nie na trzy minuty czy pięć, bo z tego nic nie wynika. Niech będzie chociaż 15-20 minut. Pewne pomysły na ten temat mamy, rozmawiałem o tym z trenerem - dodał.
- Musieliśmy go zbudować, żeby mógł grać powtarzalnie w kilku meczach. Przynajmniej po te 60-70 minut, by nie spalić chłopaka. Bo to akurat jest najprostsze - podsumował.
Ede ma za sobą raptem pięć występów w tym sezonie Ekstraklasy. Jego umowa z Motorem obowiązuje do 31 grudnia 2026 roku.