Miguel Palanca: Korona mnie upokorzyła. Grożono mi treningami w lesie

Miguel Palanca: Korona mnie upokorzyła. Grożono mi treningami w lesie
Marcin Kadziolka / shutterstock.com
Miguel Palanca skarży się na traktowanie w Koronie. - Zostałem upokorzony - mówi były piłkarz kieleckiego klubu.
W końcówce poprzedniego sezonu w Koronie doszło do poważnych przetasowań. Nowym właścicielem klubu został niemiecki biznesmen Dieter Burdenski, który szybko zdecydował się na zakończenie współpracy z Maciejem Bartoszkiem. Jego decyzja wywołała spore emocje, bo drużyna pod wodzą 40-letniego szkoleniowca najpierw awansowała do grupy mistrzowskiej, a później zajęła w niej piąte miejsce. Powszechnie uznano to za sukces, a Bartoszek został nawet wybrany przez piłkarzy na najlepszego trenera Ekstraklasy w minionym sezonie. Burdenski wolał jednak zatrudnić swojego człowieka - trenerem Korony został Gino Lettieri. Włoch trenerskie szlify zbierał w niższych ligach Niemiec.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pierwsze tygodnie pracy Lettieriego w Kielcach nie są łatwe. Z klubu docierają informacje o jego kolejnych konfliktach z piłkarzami, których ma w dodatku traktować obcesowo. W rozmowie z "Super Expressem" skarży się na to Palanca.
- Trener Gino Lettieri nieustannie mnie prowokował. W trakcie zajęć ganił za taktykę, przy różnych ćwiczeniach, totalnie bez sensu. Zagryzałem język, bo wiedziałem, że tylko czekają aż gorąco zareaguję - mówi Palanca w rozmowie z "Super Expressem".
Hiszpan podpadł Lettieriemu spóźnieniem na trening i... zejściem w klapkach na jeden z posiłków, za co został zrugany przy kolegach z drużyny. Dla Palanki nie było już miejsca w drużynie. Szefowie klubu wymogli na nim rozwiązanie kontraktu.
- Zostałem upokorzony. Przez dwa tygodnie trzymali mnie w Kielcach bez możliwości treningów z drużyną i bez możliwości powrotu do Hiszpanii, do rodziny. Czułem się jak w więzieniu. Ostatecznie musiałem zrezygnować z ostatniej pensji i moich bonusów za wywalczenie piątego miejsca. Powiedzieli mojemu agentowi, że jeśli nie odpuszczę tych pieniędzy, to następny sezon spędzę w lesie, ćwicząc tam o 5 rano. Podpisałem, nie było wyboru. To co się tam dzieje jest smutne - kończy Palanca.

Przeczytaj również