Mioduski o transferze Sulleya: Ktoś to zaakceptował, zgodził na warunki finansowe i podpisał. Nie zrobiłem tego ja

Mioduski o transferze Sulleya: Ktoś to zaakceptował, zgodził na warunki finansowe i podpisał. Nie zrobiłem tego ja
MediaPictures.pl/Shutterstock
Serwis sport.pl ujawnił za jakie sumy Legia Warszawa sprowadzała nowych piłkarzy, i jakie pieniądze pobierali bądź pobierają ci zawodnicy. Sprawę tę skomentował prezes mistrza Polski, Dariusz Mioduski.
Samo sprowadzenie Steevena Langila kosztowało Legię 2 miliony złotych. Natomiast pensja miesięczna tego zawodnika wynosiła 80 tys. złotych. W barwach Legii rozegrał raptem 350 minut i strzelił bramkę. Z kolei sprowadzony za darmo z Chin Daniel Chima Chukwu inkasuje co miesiąc 120 tys. złotych. Warto dodać, że Legia musiała jeszcze zapłacić jego agentowi prowizję w wysokości 500 tys. złotych. W barwach Legii rozegrał dotąd 157 minut. Czeski napastnik, Thomas Necid, został wypożyczony do Legii za darmo, ale pobierał miesięczną pensję w wysokości aż 200 tys. złotych. Rozegrał w barwach Legii 346 minut i zdobył bramkę oraz zaliczył asystę. Sprowadzony w lipcu 2016 roku Sadam Sulley jeszcze nawet nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Występował w trzecioligowych rezerwach, gdzie jednak pełnił funkcję... rezerwowego. Jego sprowadzenie kosztowało 1,5 miliona złotych, a roczne wynagrodzenie - 400 tys. złotych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zdaniem Dariusza Mioduskiego, prezesa Legii Warszawa, ten wyciek korespondencji, to atak wymierzony w klub. - Jestem przekonany, że wyciek tego maila to działanie kogoś, kogo z nami już nie ma. To kolejny dowód na to, że są wokół Legii ludzie, którym zależy tylko na jej destabilizacji - powiedział w wywiadzie dla serwisu sport.pl.
Następnie wyjaśniał sprawę związaną z Sadamem Sulley'em. - Nasz skaut poleciał na dobrze obsadzony turniej w Afryce z koncepcją, że rozpoczynamy współpracę w tamtym regionie. Na turnieju zidentyfikował chłopaka, który wydawał się spełniać nasze wymogi. Dowiedział się, jaka jest jego sytuacja - najpierw chciał go zaprosić na testy, ale szybko okazało się, że ma on już ofertę z innego klubu. Poinformował o tym osoby, które w tamtym czasie były odpowiedzialne za transfery. I na tym kończyła się jego rola jako skauta. Ktoś to następnie zaakceptował, zgodził się na warunki finansowe i podpisał - dodajmy, że płacąc za wszystko ponad rynkowe kwoty - czteroletni kontrakt. To właśnie warunki kontraktu są dzisiaj naszym problemem. Nie uzgadniał go Radek Kucharski, nie zrobiłem tego ja. Tak jakoś się dziwnie składa, że w tej opublikowanej korespondencji, zostały wymazane osoby, do których wysłano tego maila. Te osoby to: Bogusław Leśnodorski, Michał Żewłakow i Dominik Ebebenge. Dwie z nich już nie pracują w klubie - wyjaśniał.

Przeczytaj również