"Mogło się skończyć śmiercią". Dramatyczne wyznanie legendarnego trenera
Henryk Kasperczak udzielił w piątek wywiadu portalowi WP SportoweFakty. Były polski piłkarz oraz trener podzielił się nieprzyjemną historią sprzed dwóch lat, którą mógł przypłacić życiem.
Wśród najlepszych polskich trenerów w historii musi być miejsce dla Henryka Kasperczaka. Były zawodnik Legii Warszawa i Stali Mielec celebrował sukcesy w roli szkoleniowca zarówno na rodzimym, jak i zagranicznym podwórku.
76-latek ma na swoim koncie dwa mistrzostwa Polski, dwa Puchary Polski oraz jeden Puchar Francji. Zdobył także wicemistrzostwo Afryki z reprezentacją Tunezji w 1996 roku, a rok później tę samą drużynę wprowadził na MŚ 1998.
W rozmowie z WP SportoweFakty, emerytowany piłkarz i szkoleniowiec podzielił się historiami ze swojego życia prywatnego. Przytoczył między innymi wątek wypadku w ogródku, który mógł skończyć się dla niego wielkim nieszczęściem.
- Było groźnie, oj tak. Mogło się skończyć śmiercią. Złamałem nogę, żebra. Kosiłem trawę, poślizgnąłem się, spadłem ze skarpy. Akurat na stronę, po której mam protezę biodrową z tytanu. Jest ona zakończona takim klinem i to ten klin złamał mi kość udową - wyjaśnił.
- Początkowo przebywałem w centrum rehabilitacji we Francji. Poruszałem się głównie za pomocą wózka inwalidzkiego, czasem wspomagałem się "balkonikiem". Lewa strona mojego ciała wyglądała tak, jakbym się opalił. Miałem krwiaki, siniaki. Na plecach, na nodze. Wszędzie. Brałem wiele tabletek przeciwbólowych, nie mogłem przez to spać w nocy. Potrzebowałem miesięcy, by stanąć na nogi - dodał.
Kasperczak to 61-krotny reprezentant Polski. Jako piłkarz wystąpił z kadrą narodową na dwóch mundialach, w 1974 i 1978 roku. Na tym pierwszym turnieju wywalczył z drużyną brązowy medal.
Przy linii bocznej zrobił wielką karierę zarówno jako trener, jak i selekcjoner. Prowadził między innymi Metz, AS Saint-Etienne, Wisłę Kraków i Górnik Zabrze, a także reprezentacje Tunezji, Mali, Wybrzeża Kości Słoniowej, Maroko i Senegalu.