Myć odpowiedział trenerowi Radomiaka. Odpiera głośne zarzuty
Po meczu Radomiaka Radom z Jagiellonią Białystok trener gospodarzy, Joao Henriques, nie zostawił suchej nitki na Wojciechu Myciu. Arbiter odpiera jednak zarzuty szkoleniowca.
Radomiak na własnym terenie przegrał z Jagiellonią 1:2. Bohaterem został Jesus Imaz, który skompletował dublet i cieszył się z setnego trafienia w Ekstraklasie.
Po spotkaniu suchej nitki na arbitrze, Wojciechu Myciu, nie zostawił Joao Henriques. Trener Radomiaka uważa, że obie drużyny nie były traktowane jednakowo.
- Sędzia spotkania nie uszanował naszego klubu, tej grupy ludzi i trenera. Sam jestem synem, mam rodziców, którzy są w wieku 80 lat. Jestem ojcem, mam dwie córki. Jestem mężem. Wszyscy w Radomiaku są rodziną. Wszyscy zostaliśmy potraktowani bez szacunku - stwierdził Henriques.
- Nie jestem przyzwyczajony do czegoś takiego. To ten sam sędzia, który prowadził mecz Jagiellonia – Widzew. Dali im już drugi raz tego arbitra. To śmieszne. Nigdy nie będę szanował tego człowieka. Nie wiem nawet, czy to zawodowy sędzia. Jeżeli ktoś robi coś takiego, to nie może być zawodowcem w piłce. Sposób, w jaki rozmawiał z naszą ławką i ich ławką, był inny. Tak samo było z rozmowami z naszymi zawodnikami i ich piłkarzami - dodał.
Po spotkaniu z arbitrem rozmawiał Jakub Kłyszejko z TVP Sport. Myć utrzymuje, że nie ma pojęcia, o co mogło chodzić trenerowi Radomiaka.
Arbiter uważa, że zarzuty Henriquesa są abstrakcyjne. Szkoleniowiec Radomiaka nie określił dokładnie, w jaki sposób Myć miał faworyzować Jagiellonię.