Nagłe ciosy dla Polski. Jest okazja na zemstę. Przelew od UEFA to niejedyna nagroda

Polskie drużyny wracają do gry w pucharach, więc na tapecie znów ląduje ranking UEFA. Od ostatnich występów Lecha, Legii, Jagiellonii i Rakowa w Europie sporo się w nim zmieniło. Polska zanotowała spadek, ale paradoksalnie nie ma wielu powodów do zmartwień. Oto najważniejsze informacje przed czwartkiem z Ligą Europy i Ligą Konferencji.
Podczas gdy polskie kluby czekały na start fazy ligowej Ligi Konferencji, do stołu zasiadły już ekipy rywalizujące w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. W efekcie trochę pozmieniało się w rankingu UEFA, odkąd reprezentanci Ekstraklasy skończyli 28 sierpnia grę w eliminacjach. Przede wszystkim Polska zanotowała spadek z 13. na 14. miejsce. To efekt dopisania sobie 0,750 pkt przez Duńczyków, którym zapunktowali FC Midtjylland w LE i FC Kopenhaga w LM. Ich przewaga jest minimalna - to zaledwie 0,106 pkt. Ponadto swój dorobek powiększyli będący wyżej Czesi (+0,400), Grecy (+0,800) i Norwegowie (+0,500). Lech, Legia, Jagiellonia i Raków mają zatem co odrabiać. Aktualny ranking, przed czwartkowymi meczami, prezentuje się następująco i zawiera punkty za pięć ostatnich sezonów (wliczając ten obecny), zsumowany ich dorobek oraz liczbę klubów, które ma w pucharach każdy z wymienionych krajów.
Ranking UEFA, stan na 01.10.2025
Na pierwszy rzut oka te informacje nie napawają optymizmem. Większych powodów do zmartwień jednak nie ma. Trzeba docenić wyniki rywali, ale przy tym podkreślić, że mogło być znacznie gorzej. Przeciwnicy, owszem, punktowali, jak i również się potykali. Najlepszy możliwy wynik (remis) padł w bezpośrednim starciu czesko-norweskim w Lidze Mistrzów (Slavia - Bodo). Bodo wypuściło też dwubramkowe prowadzenie z Tottenhamem (było 2:2). Greckie Olympiakos i PAOK tylko zremisowały kolejno z Pafos i Maccabi Tel Awiw. Duńska Kopenhaga wprawdzie zaskoczyła z Bayerem Leverkusen, ale właśnie przegrała z Karabachem. Wcale nie punktowały 15. Austria i 16. Szwajcaria, którymi powoli możemy przestać się przejmować. Mówiąc krótko: nie jest źle.
Dodajmy, że w fazie ligowej zmieniły się zasady punktowania. Każde zwycięstwo to dwa punkty do rankingu dzielone przez liczbę reprezentantów, a remis - punkt dzielony przez liczbę reprezentantów (wcześniej był odpowiednio punkt i pół). Tym samym Polsce i Danii wygrana daje 0,500 pkt (remis: 0,250), a Czechom, Grecji i Norwegii 0,400 pkt (remis 0,200).
Kolejna dobra informacja jest taka, że Polska jako jedyny zespół z tego grona ma w fazie ligowej wszystkich przedstawicieli. Cztery ekipy przystąpiły do tego sezonu pucharowego i żadna nie zakończyła udziału na eliminacjach. Tymczasem Czesi i Grecy stracili po jednej drużynie, Duńczycy dwie, a Norwegowie aż trzy. Co więcej, zasady punktowania w rankingu UEFA sprzyjają polskim klubom, które rywalizują “tylko” w Lidze Konferencji. W słabszych rozgrywkach łatwiej o korzystne wyniki. Są przeciwnicy z niższej półki. Ekstraklasowicze nie będą bić się o punkty do rankingu z Interem, Atalantą, Arsenalem czy Barceloną (jak Slavia Praga), ani Juventusem, Borussią, Atletico i Manchesterem City (jak Bodo/Glimt). Liga Europy to też bardziej wymagające wyzwanie niż Liga Konferencji.
O co gramy?
Jest o co grać, bo 14. dziś Polska może realnie myśleć o dogonieniu dziesiątych Czechów. A dziesiąte miejsce daje automatyczny awans mistrza Polski do fazy ligowej Ligi Mistrzów bez konieczności przebijania się w eliminacjach. To byłby kosmiczny sukces. Analityk Piotr Klimek wskazywał nawet, że możemy patrzeć w kierunku dziewiątych Turków (44 pkt), choć to przy wyjątkowo korzystnych okolicznościach (dużo będzie ważył mecz Legii z Samsunsporem).
Podkreślmy, że za każdym miejscem w rankingu kryją się konkretne benefity. Polska zakończyła poprzednie rozgrywki na pozycji 15., dzięki czemu w sezonie 2026/27 w europejskich pucharach zagra pięć polskich zespołów, w tym dwie w eliminacjach Ligi Mistrzów. Po skasowaniu z klasyfikacji nieudanego sezonu 2020/21 udało się awansować na starcie obecnego na pozycję 13., która mimo ostatniej szarży Duńczyków jest w mig do odzyskania. Wszystko wskazuje na to, że nastąpi to już w ten czwartek. To idealna okazja na zemstę.
Warto oczywiście mierzyć jak najwyżej, ale, co istotne, miejsca 11-14 też są szczodrze nagradzane. Zerknijmy, co daje osiągnięcie poszczególnej pozycji w krajowym rankingu UEFA na koniec sezonu:
13. lub 14. - mistrz Polski wchodziłby do gry dopiero w ostatniej, IV rundzie eliminacji LM, a nie w II! Miałby do rozegrania tylko jeden dwumecz, a w przypadku niepowodzenia byłby pewny miejsca w fazie ligowej Ligi Europy.
11. lub 12. - to co za 13. lub 14. + dwie drużyny w eliminacjach Ligi Europy (i jedna w el. LK), dodatkowo przywilej gry zwycięzcy Pucharu Polski (lub trzeciej drużyny Ekstraklasy) w IV rundzie el. LE (pewna gra w fazie ligowej Lidze Konferencji).
10. - automatyczny awans mistrza kraju do fazy ligowej Ligi Mistrzów
Uwaga: korzyści wynikające z wyniku wykręconego w obecnych rozgrywkach zobaczymy w sezonie 2027/28 - w rankingu UEFA zawsze patrzymy dwa lata naprzód. Jak dotąd polskie zespoły punktowały w eliminacjach naprawdę imponująco i sprawiły, że możemy realnie liczyć na coś, co niedawno wydawało się odległym marzeniem. Oby tak dalej.
UEFA płaci i nagradza
W czwartek 2 października Polska może zyskać aż dwa punkty do rankingu. To możliwe przy komplecie zwycięstw całej czwórki pucharowiczów i… nie jest to scenariusz science-fiction. Absolutnie. Lech, Legia, Jagiellonia i Raków są faworytami swoich meczów. “Jaga” wyraźnym, bo zagra z maltańskim Hamrun Spartans. Wyżej stoją też akcje Legii niż tureckiego Samsunsporu, Rakowa niż rumuńskiej Craiovy oraz Lecha niż austriackiego Rapidu, choć tutaj szanse są najbardziej wyrównane. Wszyscy przedstawiciele PKO BP Ekstraklasy mają też atut własnego stadionu. Nic, tylko punktować i piąć się w górę tabeli. We wspólnej sprawie, z korzyścią dla całej polskiej piłki. A przecież zwycięstwa w fazie ligowej to też dla każdego klubu solidny zastrzyk gotówki - 400 tys. euro za jedną wygraną. Dobrze, że przelew od UEFA to nie jedyna nagroda za ten sezon.
Czwartkowy rozkład jazdy
Poza polskim kwartetem warto rzecz jasna śledzić, jak radzą sobie bezpośredni rywale. Prezentujemy czwartkowy rozkład jazdy - kto przystąpi do rywalizacji wśród klubów z krajów sklasyfikowanych w rankingu UEFA na miejscach 9-16? Polacy mają szansę awansować nawet na 12. miejsce.
9. Turcja (44,000 pkt)
Fenerbahce - Nice (Liga Europy, 18:45)
Legia - Samsunspor (Liga Konferencji, 21:00)
***
10. Czechy (40,700 pkt)
Viktoria Pilzno - Malmoe FF (Liga Europy, 18:45)
Sparta Praga - Shamrock Rovers (Liga Konferencji, 21:00)
Fiorentina - Sigma Ołomuniec (Liga Konferencji, 21:00)
***
11. Grecja (38,312 pkt)
Panathinaikos - Go Ahead Eagles (Liga Europy, 18:45)
Celta Vigo - PAOK (Liga Europy, 21:00)
Celje - AEK (Liga Konferencji, 21:00)
***
12. Norwegia (37,187 pkt)
Brann - Utrecht (Liga Europy, 18:45)
***
13. Dania (35,981 pkt)
Nottingham - FC Midtjylland (Liga Europy, 21:00)
***
14. Polska (35,875 pkt)
Jagiellonia - Hamrun Spartans (Liga Konferencji, 18:45)
Lech - Rapid Wiedeń (Liga Konferencji, 18:45)
Legia - Samsunspor (Liga Konferencji, 21:00)
Raków - U. Craiova (Liga Konferencji, 21:00)
Relacja ze wszystkich “polskich” meczów oczywiście na Meczyki.pl.
***
15. Austria (31,850 pkt)
Lech - Rapid Wiedeń (Liga Konferencji, 18:45)
Lyon - RB Salzburg (Liga Europy, 21:00)
Sturm Graz - Rangers (Liga Europy, 21:00)
***
16. Szwajcaria (30,500 pkt)
Lausanne - Breidablik (Liga Konferencji, 18:45)
FCSB - Young Boys (Liga Europy, 18:45)
FC Basel - VfB Stuttgart (Liga Europy, 21:00)