"Najlepsze już tej kadrze dał. Ktoś inny wskoczy". Kosecki szczerze o reprezentancie Polski

Jak ocenia październikowe zgrupowanie? Kto zawiódł? Kto pozytywnie zaskoczył? Jacy młodzi zwodnicy mają szansę wskoczyć do reprezentacji? Dlaczego polityka klubów Ekstraklasy go rozczarowuje? Co zrobić z cenami biletów na mecze kadry? Na te i inne pytania odpowiedział nam Roman Kosecki.
Za nami październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski, które przyniosło zwycięstwa z Nową Zelandią i Litwą. Tym samym Jan Urban jest selekcjonerem z najlepszym bilansem od... 1987 roku. Ale czy wszystko udało mu się idealnie? O tym porozmawialiśmy z Romanem Koseckim, który w kadrze uzbierał 69 meczów.
JAN PIEKUTOWSKI: Podobało się panu to zgrupowanie?
ROMAN KOSECKI: To były dwa zupełnie inne mecze. Jeden - ten z Nową Zelandią - był meczem szansy dla wielu zawodników. Paru chłopaków zagrało słabo i nieprzekonująco, nie dali impulsu, żeby trener był z nich zadowolony. Ale trzeba też pamiętać, że graliśmy z uczestnikiem Mistrzostw Świata 2026. To nie drużyna z łapanki, też ma swoje ambicje i nadzieje. Nie przyjechali na wycieczkę z torbami, żeby zwiedzać Warszawę i okolicę. Trochę nam zagrozili. Z Litwą wyglądało to inaczej. Uważam, że swoje zrobiliśmy, a wiadomo było, że mierzymy się z drużyną wybieganą, która zaszła za skórę Holandii i Finlandii. Mimo tego wygraliśmy 2:0, a rywale mieli tylko jedną sytuację. Pełna kontrola i kilka dobrych występów - świetny był Szymański, chociaż z Nową Zelandią zagrał słabo.
A Lewandowski? Poza tą bramką mało go było widać.
Trochę był schowany, absorbował obrońców. Ale to ważne - skupiali się na nim, a swoje zrobił, strzelił gola. Zawsze mówiliśmy, że on musi dostać dobre podanie, żeby zdobyć bramkę i tak też było. Pokazał, że jest królem polowania, na pełnym gazie wszedł między trzech obrońców. Bardzo ładnie to wyglądało. Ogólnie wrażenia po początku pracy Janka Urbana mam pozytywne - cztery mecze, trzy zwycięstwa, remis, a do tego fajna atmosfera. Teraz trzeba szukać zawodników, powyciągać ich do pierwszej reprezentacji, kadrze przyda się odświeżenie. Cieszy więc dobra postawa kadry młodzieżowej, pewnie można się przyjrzeć jednemu, dwóm zawodnikom.
Kogoś konkretnego ma pan na myśli?
Pietuszewski to oczywista odpowiedź. Może do tego Antoni Kozubal. Mamy też piłkarzy, którzy wcześnie wyjechali za granicę i być może wkrótce przebiją się w swoich klubach, choćby Faberski na wypożyczeniu w Zwolle. Na pewno jest kilku młodych piłkarzy, którzy są bacznie obserwowani. Wydaje mi się, że Urban, Magiera i Brzęczek dobrze ze sobą współpracują.
Rozumiem, że te poszukiwania to w kontekście baraży. Finlandia raczej nas nie przegoni, a my mamy niemal zerowe szanse na wyprzedzenie Holandii.
Cud by się musiał wydarzyć. Wierzę w wygraną z Holendrami, ale bilans bramkowy za nami nie przemawia. Jest to ciężkie, nie niemożliwe, ale ciężkie. Niespodzianki się zdarzają, spójrzmy tylko, co Czesi wyprawiali z Wyspami Owczymi.
Na jakich pozycjach mamy największe braki?
Zwróćmy uwagę na to, co Urban mówił na konferencji. Że czasami niektórzy mają za łatwo, żeby się do kadry dostać. Według mnie pokazał wtedy, że chce, żeby była większa rywalizacja na wszystkich pozycjach. Żeby na jedno miejsce było trzech, czterech, pięciu zawodników. Bo weźmy taką prawą obronę - jest Matty Cash i kto dalej? Pewnie chwila zastanowienia i Paweł Wszołek. A trzeci? Trzeci to już w ogóle byłby problem.
Czyli Frankowski niezbyt przekonał na tym zgrupowaniu.
Nie pomogła mu kontuzja. Słabo zagrał. Myślę, że, jak to się mówi, najlepsze już tej kadrze dał. Jeśli się nie poprawi, to ktoś inny wskoczy na tę pozycję. Jak się wychodzi z orzełkiem na piersi, to, chcąc zostać w kadrze, trzeba z siebie dawać nie 100% a 200%. U niektórych tego nie widziałem.
Ktoś będzie musiał też wskoczyć za Bartosza Slisza, który się wykartkował przed meczem z Holandią.
Szkoda, bo lubię tego zawodnika. Zadziorny, charakter fajny. Nie odstawia nogi, zasuwa, pracuje za trzech. Takich ludzi nam trzeba, więc Janek niewątpliwie ma zagwozdkę. Mówi się o Romanczuku lub Damianie Szymańskim, a ja trzymam kciuki, żeby przed listopadem nie pojawiły się kolejne kontuzje. Dopiero wtedy byłby problem.
Problemem niewątpliwie jest obsada pozycji napastnika. Czy dalsze powoływanie Krzysztofa Piątka ma sens?
Nie mamy "dziewiątek". Trochę to zostało zaniedbane, widoczny jest brak następcy Roberta Lewandowskiego. Być może rozwiązaniem byłaby Ekstraklasa, ale tam też nie daje się zbyt wielu szans młodym Polakom. Zdarzają się mecze, że zespoły mają po dwóch, trzech zawodników z naszego kraju.
A do tego często są to zawodnicy defensywni.
I po co to? Czemu to służy? Niczemu. Na "dziewiątkach" polskie kluby mają obcokrajowców, ale nie jakościowych, tylko takich, którzy w swoich reprezentacjach nie zaistnieją, bo są za słabi na poziom międzynarodowy. Taka polityka nie służy młodym piłkarzom. Mamy kilka kategorii wiekowych w kadrze, mamy CLJ-ki. Kończy się jednak CLJ, a taki zawodnik ma problem, żeby wejść do dorosłej piłki, gubi się. Nie zostali odpowiednio wprowadzeni, muszą rywalizować o kilka miejsc z innymi Polakami. Moim zdaniem lepiej w tej kwestii wypadają drużyny z pierwszej i drugiej ligi.
Jakiś pomysł, żeby naprawić tę sytuację?
Legia zaczęła ściśle współpracować z Grodziskiem, to jeden z przykładów. Ale kiedyś, dobrze pamiętam, była Młoda Ekstraklasa. Drużyny z Ekstraklasy musiały mieć swoje drugie zespoły i jednego dnia grała Legia z Górnikiem, ale też Legia II z Górnikiem II. Ktoś może stwierdzić, że to mecze rezerw, ale wielu zawodnikom pozwoliły one na wybicie się. Dbano o nie bardziej niż o obecne drugie drużyny, które w najlepszym razie rywalizują w II lidze, a i tak nie chodzi o kluby Ekstraklasy, tylko Śląsk i ŁKS. Warto się zastanowić nad przywróceniem Młodej Ekstraklasy. To miało sens.
A co z cenami biletów na mecze kadry? Cezary Kulesza zapowiedział, że tańszych wejściówek nie będzie. Według mnie 190 złotych na mecz z Nową Zelandią, z którą nie było szans na pierwszy skład, to zdecydowanie za wysoka stawka.
Powinno się je dostosować pod przeciwnika. Trzeba umieć balansować. Inne ceny na mecz z Argentyną, Brazylią, a inne na Czechy, a później Egipt. Nie można stwierdzić, że wszystkie spotkania są na tym samym poziomie. To błąd negocjacyjny.
W dodatku taki, który przekłada się na słabą frekwencję. Na Śląskim nie wyglądała ona dobrze.
30 tysięcy to nie jest zły wynik, ale nie na takim stadionie. Zastanawiałem się, czemu tego meczu nie zrobiono w Zabrzu albo Katowicach. Tamte obiekty udałoby się wypełnić, byłaby super atmosfera. Uważam, że Kulesza powinien złapać za gardziełko tych ludzi, którzy mu podpowiadają i postawić na swoim. Bo decyzje uderzają w niego.
W gruncie rzeczy to on najbardziej oberwał.
Jest prezesem, więc jak jest dobrze, to spija śmietankę. Jak jest źle, to on dostaje po głowie. Tak samo ma selekcjoner. Więc Kulesza powinien się zastanowić, jacy ludzie z nim współpracują i bardziej to kontrolować. Po coś przecież jest też zarząd PZPN, gdzie można omówić ceny biletów.