Niebywałe, że oni go kupili! Kluby Ekstraklasy dały do pieca

Rynek transferowy w Polsce stał się rynkiem świadomego konsumenta. Wpadki transferowe wciąż się jednak zdarzają. A niektóre z ostatniego zimowego okna transferowego są szczególnie bolesne...
Zimowego okna transferowego w Polsce wiele klubów zwyczajnie nie mogło zaliczyć do nieudanych. Do ekip PKO BP Ekstraklasy trafiło paru kozaków, jak chociażby Rasmus Carstensen w Lechu Poznań czy Assad Al-Hamlawi w Śląsku Wrocław. Mimo to zdarzyło się kilka niewypałów. Przedstawiamy największe z nich.
3. Vladan Kovacević
Bośniak już po siedmiu miesiącach zaliczył sentymentalny powrót do PKO BP Ekstraklasy. Po tym, jak Raków Częstochowa sprzedał go do Sportingu, na wypożyczenie ściągnęła go Legia, mierząca się z dużymi kłopotami personalnymi na pozycji bramkarza. A Kovacević wyłącznie je powiększył.
W ekipie stołecznych golkiper zanotował dziewięć występów, w których stracił aż 14 goli i zachował tylko jedno czyste konto przeciwko późniejszemu spadkowiczowi, Puszczy Niepołomice. Cechowały go bardzo niepewne interwencje, błędy w komunikacji z kolegami i prokurowanie "jedenastek".
Choć Goncalo Feio spodziewał się po wycenianym przez portal Transfermarkt na trzy miliony euro Kovaceviciu dużo, finalnie wolał powrócić do odstawionego wcześniej Kacpra Tobiasza. Dużo wskazuje na to, że Legia nieprędko ponownie poeksperymentuje na tej pozycji.
2. Ilja Szkurin
Dwa najwyższe stopnie na podium zajmują z kolei transfery stanowiące naczynia połączone. Najpierw ściągnięty ze Stali Mielec do Legii Warszawa Ilja Szkurin. Stołeczni, po szybkim przejechaniu się na Jeanie-Pierre Nsame i Migouelu Alfareli, potrzebowali goli. Białorusin miał je zagwarantować.
Niestety dla klubu, to, co funkcjonowało w Stali, nie funkcjonowało w Legii, co jeszcze przed dopięciem transferu zwiastowali niektórzy eksperci. Napastnik, chociaż z braku laku otrzymywał od Feio sporo okazji do gry, nie zdołał wpasować się w system gry stołecznych, a jego statystyki strzeleckie porażały.
W 13 spotkaniach Szkurin zdołał zdobyć dwie bramki oraz dołożyć dwie asysty, nie notując ani jednego trafienia w pierwszych ośmiu meczach. Rozczarowanie to mało powiedziane, być może odpowiednie liczby zapewnią jednak przepracowany w pełni okres przygotowawczy i praca z Edwardem Iordanescu. Pierwsze symptomy in plus już widać.
1. Jean-David Beauguel
Numerem jeden musiał zaś zostać następca Szkurina w Stali Mielec, a zatem Jean-David Beauguel. O jego przydatności dla drużyny na finiszu rozgrywek wiele mówi to, że w zespole już go nie ma. Klub poszedł w porę po rozum do głowy i podpisał ze snajperem Qingdao West Coast półroczną umowę.
Na papierze transfer wyglądał kozacko. Występy Francuza w czeskiej Viktorii Pilzno albo holenderskim Waalwijk mogły robić wrażenie. W kraju skończyło się jednak na sześciu występach bez ani jednej bramki i ani jednej asysty. Szybko przestało to dziwić. Jego przygotowanie fizyczne leżało i kwiczało.
Beauguel był gotowy co najwyżej na kilkanaście minut truchtania, nie kilkadziesiąt minut biegania. Na oczy od razu przejrzał Janusz Niedźwiedź, który tylko raz wystawił go w podstawowej jedenastce. Potem i on, i Ivan Djurdjević na niego nie stawiali, woląc kierować na szpicę Łukasza Wolsztyńskiego.
***
Na honorowe wspomnienie zasłużyły również transfery wolnego gracza Renyera i Benjamina Rojasa z Palestino. Pogoń Szczecin obiecywała wiele po Brazylijczyku i Chilijczyku. A przynajmniej obiecywał Nilo Effori. Skończyło się jednak najwyżej na grze w klubowych rezerwach. Renyer zaliczył oszałamiające 10 minut, Rojas - 290. Drugiego w klubie już nie ma.
***
Start nowego sezonu Ekstraklasy możecie śledzić oczywiście na Meczyki.pl. Znajdziecie u nas relacje z obu piątkowych meczów ligowych: Jagiellonia - Bruk-Bet Termalica oraz Lech - Cracovia.