Niemożliwy transfer zapomnianego piłkarza Wisły. W Krakowie sześć meczów, teraz znany klub mocnej ligi
Jeszcze cztery lata temu nikt nie wpadłby na to, że piłkarz, który uzbierał raptem sześć meczów w barwach Wisły Kraków, może trafić do czołowej ligi w Europie. Uros Radaković pokazał, że można.
Przed sezonem 2021/22 Wisła Kraków dokonała kilku ciekawych wzmocnień. Szeregi zespołu zasilili m.in. Michal Frydrych, Stefan Savić, Yaw Yeboah, Fatos Beqiraj, Adi Mehremić oraz Uros Radaković.
Szczególnie dobrze zapowiadał się transfer Serba. Już jako 18-latek opuścił on Proleter i zakotwiczył w akademii Bologni. Spory potencjał sprawił, że zagrał nawet trzy mecze w pierwszym zespole. Stoper otrzymał pojedyncze szanse w Pucharze Włoch. Po odejściu z Półwyspu Apenińskiego trafił do Czech.
Radaković był piłkarzem Sigmy Ołomuniec i Sparty Praga. W barwach mistrza Czech zanotował 34 występy, strzelił dwa gole oraz dołożył asystę. Wraz z upływem czasu jego pozycja w klubie zaczęła stawać się coraz słabsza. W następstwie trafiał na wypożyczenia do Orenburga oraz Wisły Kraków.
W ekipie spod Wawelu miał stanowić o sile linii defensywy. Już w debiucie zyskał uznanie fanów, trafiając do siatki w starciu z Wisłą Płock (3:1). Dobre wejście do ekipy sprawiło, że Radaković szybko wywalczył plac gry. Pięć kolejnych meczów rozpoczynał w podstawowym składzie.
Podczas spotkania z Wartą Poznań na drodze Serba stanęła kontuzja. Z powodu urazu musiał zejść z boiska już w 31. minucie. Jak się później okazało, było to jego ostatnie starcie w PKO BP Ekstraklasie.
Po zakończeniu wypożyczenia Radaković wrócił do Sparty Praga, ale nie zdobył uznania trenera. Tuż przed startem nowego sezonu zamienił Czechy na Rosję i został nowym piłkarzem Arsenału Tuła. W kolejnych latach bronił także barw Ankaragucu oraz Sivassporu. Transfer do Turcji spadł mu z nieba.
Były stoper Wisły Kraków zbierał nad Bosforem bardzo dobre noty. Świetne występy nie mogły tym samym umknąć uwadze większych zespołów. Tego transferu Serba spodziewało się jednak niewielu.
Na początku lipca tego roku 31-latek opuścił Super Ligę, a następnie przeniósł się do Ligue 1. Z jego usług skorzystało Nantes. Z francuskim klubem podpisał umowę obowiązującą do połowy 2027 roku.
Oficjalny debiut Radakovicia w zespole "Kanarków" nastąpił dopiero w połowie września, gdy dostał minutę w starciu ze Stade Rennes. Wygląda jednak na to, że o kolejne występy nie będzie mu łatwo, wszak konkurencja do gry jest ogromna. Nie zmienia to faktu, że takie ruchy nie zdarzają się często.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.