Ofiara piłkarzy Motoru Lublin reaguje na słowa Zbigniewa Jakubasa. Zdecydowana odpowiedź na zarzuty

Ofiara piłkarzy Motoru Lublin reaguje na słowa Zbigniewa Jakubasa. Zdecydowana odpowiedź na zarzuty
screen
Mężczyzna, który został pobity przez piłkarzy Motoru Lublin, skomentował sposób, w jaki w mediach sprawę przedstawił właściciel klubu Zbigniew Jakubas. Twierdzi, że biznesmen nie mówił prawdy.
Sprawa pobicia 36-latka ujrzała światło dzienne pod koniec maja. Portal "Weszło.com" podał, że mężczyznę w jednym z lubelskich lokali napadli i pobili Filip Wójcik i Łukasz Budziłek z Motoru.
Dalsza część tekstu pod wideo
Do zdarzenia obszernie odniósł się Zbigniewa Jakubas, który w rozmowie z "Weszło.com" mówił m.in. o tym, że ochroniarz w lokalu nie stwierdził żadnych śladów pobicia.
- Te informacje mijają się z prawdą. To był brutalny atak. Pierwszy z agresorów uderzył mnie w twarz z zaskoczenia. Następnie była szarpanina, w wyniku której zostałem przewrócony na ziemię. Gdy leżałem na parkiecie Wójcik dwa razy kopnął mnie w głowę. Trudno nie widzieć lejącej się z nosa czy z rozciętej twarzy krwi. Mogło skończyć się tragicznie - powiedział mężczyzna w rozmowie z "Kurierem Lubelskim".
36-latek na potwierdzenie swoich słów przedstawił dokumentację ze szpitala. Stwierdzono w niej m.in. złamanie kości nosa.
Jakubas w wywiadzie dla "Weszło.com" powiedział też, że mężczyzna uwiódł partnerkę Wójcika na dwa tygodnie przed niedoszłym ślubem pary. Biznesmen zasugerował, że 36-latek podobnych zachowań dopuszczał się wobec innych kobiet.
- Jeśli chodzi o znajomość z partnerką pana Wójcika, to nie uwiodłem jej na dwa tygodnie przed ślubem. Znaliśmy się osiem miesięcy wcześniej. Poznałem ją w listopadzie 2021 roku, a ślub miał odbyć się w czerwcu 2022 roku. W lutym, po ich rozstaniu, zaczęliśmy się spotykać. Parą byliśmy ponad rok. Poznaliśmy swoje rodziny, wyjeżdżaliśmy na wspólne rodzinne wakacje i liczne uroczystości, wykańczaliśmy razem mieszkanie. Nasza znajomość nie była tylko przelotnym, uwodzicielskim romansem, a poważnym związkiem. W marcu bieżącego roku, po wspólnie spędzonym dwutygodniowym urlopie w Miami u moich przyjaciół, nasza relacja niespodziewanie dobiegła końca - wyjaśnił mężczyzna.
Poszkodowany odpowiedział też na zarzut właściciela Motoru, że słał nienawistne wiadomości do Wójcika. Bronił się, że robił to w odpowiedzi na obelgi słane przez piłkarza. Dziennikarz "Kuriera Lubeleskiego", któremu udostępnił wiadomości, potwierdził jego wersję.
Jakubas oskarżył też 36-latka, że ten próbował wyciągnąć od piłkarzy Motoru pieniądze za milczenie. Miał się domagać 40 tysięcy złotych od każdego z uczestników zajścia. Poszkodowany wyjaśnił, jak wyglądało to z jego perspektywy.
- Zależało mi na polubownym załatwieniu sprawy, o czym środowisko i otoczenie klubu dobrze wiedziało. Niestety nie wykazano żadnych chęci i nie podjęto żadnych działań mających na celu przeprosin mojej osoby. Co więcej, usiłowano całą sprawę wyciszyć i zamieść pod przysłowiowy dywan. Mój adwokat poinformował drugą stronę o dalszych krokach prawnych. Rzekome “wyłudzenie” pieniędzy było jedną z propozycji zadośćuczynienia, która padła podczas rozmowy między adwokatami. Finalną kwotą łącznie miało być trzydzieści tysięcy złotych. Od początku było wspominane, że będzie to „zadośćuczynienie z przekazaniem na cel charytatywny” – jeden z lubelskich domów dziecka lub szkółkę piłkarską Motoru Lublin. Adwokaci w celu ugodowego rozwiązania sprawy rozmawiali ze sobą dwa tygodnie, a gdy termin podjęcia decyzji był przez drugą stronę ciągle przekładany poczułem, że jestem zbywany, że nie ma tam szczerej chęci rozwiązania tej sprawy. Wtedy zdecydowałem się zgłosić całe zajście do odpowiednich organów. Doszły do mnie później informacje, że wspomniani piłkarze byli już na komisariacie w celu złożenia zawiadomienia o wyłudzenie - powiedział.
Redakcja meczyki.pl
Marcin Karbowski04 Jul 2023 · 17:22
Źródło: Kurier Lubelski

Przeczytaj również