Ostre słowa Bońka po meczu Legii. "Kolega wpakował go na minę"
Polskie kluby po raz kolejny bardzo dobrze radzą sobie w eliminacjach do europejskich pucharów. W rozmowie z Polsatem Sport nastroje tonuje jednak były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek.
69-latek z uwagą oglądał między innymi wyjazdowy mecz Legii z Banikiem Ostrawa. Stanął w obronie Juergena Elitima, który źle zachował się przy drugiej bramce dla rywali.
- Przede wszystkim legioniści muszą popełniać mniej błędów. Po nich padła druga bramka dla Banika i ta na 3:2, unieważniona z powodu spalonego. Mając dwóch środkowych obrońców jak Kapuadi, Ziółkowski, którym pomaga Augustyniak, nie można pozwolić przeciwnikowi na główkowanie z takiego bliska. Oczywiście, spalony był dwudziestocentymetrowy, ale nikt tego nie kalkulował, że Frydrych znajdzie się minimalnie za linią ofsajdu. Takich bramek należy unikać - podkreślił Boniek
- To jest takie pospolite mówienie, ale według mnie koledzy go trochę na konia wsadzili. Elitim dostał piłkę, będąc otoczonym przez rywali. Oczywiście, można powiedzieć, że część winy jest jego, ale na pewno nie można nazwać tego katastrofalnym błędem, a takie stwierdzenia słyszałem. Żaden rozważny kolega nie podałby mu tak ryzykownej piłki, w tak niebezpiecznym dla bramki rejonie, nie wpakowałby go na taką minę - stwierdził.
Sytuacja Polski w rankingu UEFA wygląda coraz lepiej. Boniek w rozmowie z Polsatem Sport tonuje jednak nastroje, zwracając uwagę na różnicę między poszczególnymi rozgrywkami.
- Musimy rosnąć w siłę, bo jeżeli za kilka tygodni zaczniemy grać w Champions League czy Lidze Europy i nie będziemy tam punktować, to wrócimy na to miejsce w rankingu, na którym byliśmy dwa lata temu. Bo nasze sukcesy w tej dziedzinie, nasze pięcie się w rankingu są spowodowane tym, że dobrze radziliśmy sobie w Conference League, bo gdybyśmy grali w Lidze Europy i Lidze Mistrzów, to tych punktów zdobywalibyśmy znacznie mniej i nasz współczynnik krajowy byłby dużo słabszy - ocenił.
- Oczywiście, cieszmy się z tych postępów, ale bez przesady. Owszem, wyprzedziliśmy Danię i Szwajcarię, co wcale nie znaczy, że jesteśmy lepsi od tamtejszych drużyn, tylko one grają w Lidze Europy i Lidze Mistrzów, gdzie trudniej jest o punktowanie - podkreślił.