Oto, co dokładnie wydarzyło się w Paryżu. Przetłumaczono całą rozmowę sędziów ze sztabami oraz piłkarzami

Rumuński dziennikarz, Emanuel Rosu, dokładnie przyjrzał się wydarzeniom, które we wtorkowy wieczór miały miejsce na Parc des Princes. Dzięki temu wiadomo niemal dokładnie, co zaszło w stolicy Francji. Jeden z rumuńskich arbitrów został wówczas oskarżony o rasizm, a spotkanie przerwano i dokończono dopiero kolejnego dnia.
Ostatnia kolejka Ligi Mistrzów w grupie H miała niecodzienny przebieg. Arbiter techniczny, Sebastian Coltescu, został oskarżony o nazwanie członka sztabu Basaksehiru, Pierre'a Webo, "tym czarnym". Mecz PSG z mistrzami Turcji przerwano i dokończono kolejnego dnia, już przy innej obsadzie sędziowskiej.
Co naprawdę działo się w stolicy Francji? To spróbował ustalić ceniony rumuński dziennikarz, Emanuel Rosu. Całe zamieszanie rozpoczęło się w 10. minucie, gdy Okan Buruk, trener Basaksehiru, nie mógł się pogodzić z żółtą kartką dla jednego ze swoich podopiecznych.
- To pierwszy faul, to nie koszykówka. To nie jest Rumunia, my jesteśmy z Turcji! - krzyczał w kierunku sędziego technicznego.
Później słychać słowa, o które oskarżano Coltescu. Zdaniem Emanuela Rosu nie należą jednak do arbitra technicznego, lecz do sędziego asystenta - Octaviana Sovre'a.
- Daj mu kartkę! Temu czarnemu! Idź i zobacz, który to jest. Ten czarny. Nie można się tak zachowywać - mówił Sovre.
Później piłkarze Basaksehiru zaczęli wrzeszczeć na Coltescu. Tak naprawdę nie wiadomo, co powiedział arbiter techniczny. Dziennikarz podkreśla jednak, że w języku rumuńskim słowo "negru" oznacza po prostu czarny kolor. Okazuje się, że granice przekroczył także Okan Buruk, trener tureckiego zespołu.
- W moim kraju Rumunia jest cygańska! Ale ja nie mogę powiedzieć "cygańska" - krzyczał szkoleniowiec. Inny z członków sztabu dodał: - To Liga Mistrzów, a nie liga rumuńska.
Główny arbiter starał się uspokoić sytuację i wytłumaczyć, że to normalne, iż sędziowie porozumiewają się między sobą w rodzimym języku. Ostatecznie piłkarze mistrzów Turcji odmówili jednak kontynuowania spotkania. Dokończono je w środę, a PSG wygrało 5:1.