Papszun wypalił po porażce Rakowa. "Nie ma sensu tego komentować"

Raków Częstochowa w czwartkowy wieczór przegrał w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji z Maccabi Hajfa. Marek Papszun żałuje niewykorzystanych przez jego zespół sytuacji. Odniósł się też do nieobecności Jonatana Brauta Brunesa.
"Medaliki" z pewnością mogą czuć wielki niedosyt po ostatniej przegranej. Marek Papszun wierzy jednak w to, że jego zespół jest w stanie odrobić straty w rewanżu i awansować do kolejnej rundy eliminacji.
- Mieliśmy na pewno więcej sytuacji i po prostu trzeba je wykorzystywać. Mieliśmy nie tylko wykreowane sytuacje, ale i takie, w których finalnie nie dotknęliśmy piłki w pierwszej połowie. Szkoda, że nie przecięliśmy dośrodkowań i nie skierowaliśmy piłki do bramki - powiedział Papszun na konferencji prasowej, cytowany przez Przegląd Sportowy Onet.
- Boli na pewno stracona bramka, w dodatku w dziwnych okolicznościach, kiedy jesteśmy w niskiej obronie. Piłka przeleciała pod nogami, rywal zachował się w tej sytuacji z dużą łatwością. Oprócz tego oddali jeden strzał, który był potencjalnym zagrożeniem. Na pewno mecze wyjazdowe są trudniejsze, ale potrafimy sobie tam radzić. Nie obawiamy się tego meczu, nie mamy nic do stracenia - podkreślił.
W składzie Rakowa zabrakło Jonatana Brauta Brunesa. W sieci pojawiły się plotki o rzekomym konflikcie napastnika z Papszunem. Trener częstochowian zdecydowanie temu zaprzecza.
- To plotki, które pojawiają się już od dłuższego czasu. Nie mają nic wspólnego z rzeczywistością i nie ma sensu tego komentować. Nie wiem, czy zagra w rewanżu. Już od dzisiejszego poranka było wiadomo, że nie będzie do dyspozycji - stwierdził.
- Mocno wkurzony byłem tylko raz w tej rundzie. Było to po meczu z Wisłą Płock i mam nadzieję, że to był ostatni raz. Teraz jest mi smutno, bo zespół włożył dużo wysiłku w to, by wygrać. Plusem tej sytuacji jest to, że mamy jeszcze rewanż. Wierzę w ten zespół i jestem przekonany, że każdy dzień będzie pracował na naszą korzyść. Mamy tydzień czasu na pracę, a w naszej sytuacji to sporo. W rewanżu będzie trudniej, ale stać nas na to, by awansować - zakończył.