Piast zgruzowany na dnie tabeli. Nie pomogła zmiana trenera, kolejna porażka
Twierdza Gdynia nie do zdobycia! Arka wygrała kolejny mecz u siebie, zakopując na dnie tabeli Piasta Gliwice. Było 2:1.
Mecz obu ekip zamieszanych w walkę o utrzymanie jawił się jako starcie “za sześć punktów”. Arka przystąpiła do niego po laniu 0:4 w Białymstoku, ale u siebie to zupełnie inny zespół, niepokonany w Gdyni od ponad roku w rozgrywkach ligowych. Wygrywała tutaj z Pogonią czy Cracovią, zatrzymywała Koronę. Zaś najgorszy w tabeli Piast pojawił się nad morzem z Danielem Myśliwcem u sterów, który dwa dni wcześniej zastąpił na stanowisku pierwszego trenera Maxa Moeldera. Dodajmy, że Myśliwiec pracował kiedyś w Arce jako asystent Jacka Zielińskiego.
Arka weszła w ten mecz w najlepszy możliwy sposób. Jeszcze przed upływem minuty Marc Navarro przytomnie uruchomił Dawida Kocyłę, ten wyszedł sam na sam z Frantiskiem Plachem i ze stoickim spokojem wpakował piłkę do siatki.
Napór gospodarzy trwał. Najpierw Plach obronił strzał Kamila Jakubczyka, ale po chwili skapitulował po raz drugi. Goście stali jak zaczarowani przy nieczystym uderzeniu Jakubczyka i piłka powoli, ale wtoczyła się do siatki. Pierwotnie asystent sędziego podniósł chorągiewkę, jednak po weryfikacji wozu VAR gol został uznany. 2:0!
W 18. minucie gliwiczanie znów pogubili się w obronie, uratował ich wychodzący z bramki Plach, który w ostatniej chwili zatrzymał Nazarija Rusyna.
Do 45. minuty ekipa trenera Myśliwca nie mogła znaleźć sposobu na dobrze funkcjonujących gospodarzy. Poza sytuacyjnym, ale raczej niegroźnym strzałem Grzegorza Tomasiewicza, pod bramką “Żółto-niebieskich” był spokój. Prędzej to Arka mogła podwyższyć wynik - Sebastian Kerk najpierw chciał wkręcić z rzutu rożnego, a potem groźnie uderzał z rzutu wolnego.
Gdy zanosiło się na przerwę, Piast niespodziewanie zyskał rzut karny. Interweniujący na wślizgu Aurelien Nguiamba zagrał ręką i sędzia, mimo protestów Arki, wskazał na “wapno”. Gola z 11. metrów na 2:1 strzelił Erik Jirka.
Goście złapali energię i po rozpoczęciu drugiej połowy ruszyli po trafienie wyrównujące. Najpierw piłka poszybowała nad poprzeczką, następnie interweniował Damian Węglarz, po czym w 49. minucie Jirka huknął w obramowanie bramki.
Arka oddaliła zagrożenie i sama szukała gola. W 60. minucie stadion w Gdyni zapłonął, bo piłka trafiła tym razem w rękę jednego z piłkarzy Piasta. Sędzia Łukasz Kuźma karnego nie podyktował, VAR nie zmienił tej decyzji.
Goście z Gliwic odpowiedzieli “bombą” Tomasiewicza, jednak na posterunku był Węglarz, doskonale interweniując. Arkowcy w rewanżu wyprowadzili dwa szybkie ataki; najpierw zawiodła decyzyjność Navarro, potem umiejętności Espiau.
W 78. minucie zapachniało golem samobójczym gdynian - na wślizgu ofiarnie jechał Dominick Zator, wybita przez niego piłka poszybowała niewiele, ale od zewnętrznej strony słupka. Kanadyjczyk mógł przybić piątki z kolegami za udaną interwencję.
Kolejny fragment gry, mimo że goście dochodzili do pola karnego Arki, raczej był spokojny, aż do 90. minuty. Wtedy po stałym fragmencie zapachniało bramką Piasta, jednak arkowcy stanęli na wysokości zadania na linii bramkowej - piłka przetarła poprzeczkę i wróciła na boisko. Wynik nie uległ zmianie - Arka dowiozła bardzo ważne zwycięstwo 2:1 i awansowała na 11. miejsce w tabeli. Piast nadal jest “czerwoną latarnią” PKO BP Ekstraklasy, mając siedem punktów po 11 rozegranych meczach.