Piłkarz Legii uderzył w Feio. Padły mocne słowa
Jean-Pierre Nsame przez pewien czas uchodził w Legii Warszawa za transferowy niewypał. Na początku tego sezonu doświadczony napastnik udowodnił jednak klasę. Deklaruje, że to właśnie w ekipie "Wojskowych" chce grać do końca kariery.
Nsame trafił na Łazienkowską półtora roku temu. Nie znalazł jednak uznania w oczach Goncalo Feio. Teraz w ostrych słowach wypowiada się na temat byłego trenera Legii.
- Zawsze skupiam się na tym, na co mam wpływ, ale jako człowiek każdy chce czuć się chciany. Mam taką zasadę: jeśli dasz mi 20-30% zaufania, oddam Ci dwa razy tyle. Niestety, na początku tego zaufania i realnych szans na grę było bardzo mało. Nie czułem się tu dobrze - przyznał Nsame.
- Może to zabrzmi mocno, ale czułem, że zamiast stać po tej samej stronie, spotkałem tu przeciwnika. To było wycieńczające, co było widać na boisku i co wpływało na mnie każdego dnia. Doszedłem do momentu, w którym musiałem „ratować swój umysł” i odzyskać spokój - podkreślił.
Napastnik obecnie leczy kontuzję Achillesa. Mimo to dużo wskazuje na to, że podpisze nowy kontrakt z Legią. Otwarcie deklaruje, iż to właśnie na Łazienkowskiej chce skończyć karierę.
- Chcę tu grać przez kilka lat i tu skończyć karierę. Kibice Legii są twardzi, ale potrafią dać mnóstwo miłości. Chociaż rok temu mówiono, że jestem słaby czy gruby, ale nie przejmowałem się tym. Nie rozumieli mojej sytuacji. Nie mogę się im dziwić, wiem, co jest dla nich najważniejsze. Teraz rozmawiam z ludźmi na ulicy i tłumaczę im to, czego nie widzą. Nie zmieniłem się jako piłkarz, po prostu wcześniej nie miałem okazji pokazać swoich umiejętności - powiedział.
- Legia to specjalne miejsce. W zeszłym roku miałem sposobność zaatakować klub prawnie. Moi prawnicy przekonywali mnie, że powinienem to zrobić, bo sytuacja, jaka mnie spotkała, nie była do końca normalna. Stanowczo odmówiłem. Powiedziałem, że nie mam problemu z nikim, ani z klubem, ani z osobami zarządzającymi. Chciałem chronić Legię, więc wziąłem frustrację na siebie i po prostu odszedłem na pół roku, odetchnąłem i wróciłem. Zrobiłem to, bo za bardzo lubię ten klub - zakończył.