Pokazali absurdalną statystykę Manchesteru City. Stacja zobrazowała ich wielką rozrzutność
W miniony piątek Manchester City rozbiło Burnley 3:0 (2:0) na inaugurację nowego sezonu Premier League. "Sky Sports" zwróciło uwagę na wielką dysproporcję finansową między oboma klubami.
W pierwszej kolejce Premier League Manchester City wyszedł w swoim najmocniejszym składzie. W podstawowej jedenastce ekipy Pepa Guardioli nie zabrakło między innymi Erlinga Haalanda oraz Kevina De Bruyne.
Gwiazdy można było znaleźć także w formacji defensywnej. Obrona składała się bowiem z Kyle'a Walkera, Manuela Akanjiego, Nathana Ake oraz Rico Lewisa. Gracze ci zostali później zmienieni przez Josko Gvardiola, Aymerica Laporte oraz Jamesa McAtee.
Stacja "Sky Sports" zwróciła zaś uwagę na nieprawdopodobną fortunę, jaką Manchester City wydał, aby pozyskać tych zawodników. Wyliczono, że za Walkera, Akanjiego, Ake, Gvardiola oraz Laporte "The Citizens" zapłacili 424 miliony funtów.
Kwotę tę zestawiono z wydatkami Burnley, które w miniony piątek stanęło do rywalizacji z mistrzami Anglii. Okazało się, że beniaminek w całej swojej historii wydał 360 milionów funtów, czyli 64 mln mniej.
Zaowocowało to kolejnym ciekawym banerem wyświetlonym podczas transmisji spotkania. Statystyka została szybko wychwycona przez internautów i rozeszła się po sieci. Nie brakuje opinii, że w ten sposób "Sky Sports" zwróciło uwagę na niepohamowaną rozrzutność "The Citizens".