Ponad 100 baniek w błoto, słynny trener miał go dość. Teraz odżył 5 tys. km dalej
W wieku 19 lat został jednym z najdroższych piłkarzy w historii. Atletico Madryt wyłożyło za Joao Felixa ogromną kasę. Portugalczyk jednak regularnie zawodził. Spisywał się przeciętnie przez długie lata, aż w końcu trafił do Al-Nassr. W Arabii Saudyjskiej, na peryferiach poważnego futbolu, zaczął grać niczym natchniony.
Joao Felix wypłynął na szerokie wody w drugiej połowie sezonu 2018/19. W tamtym czasie stery w Benfice Lizbona przejął Bruno Lage, pod wodzą którego 19-letni wówczas napastnik rozbłysł. Zakończył sezon na 43 występach, 20 bramkach i 11 asystach. Wygrał z klubem mistrzostwo kraju oraz triumfował z reprezentacją w Lidze Narodów UEFA. O Portugalczyku zrobiło się głośno za granicą, Atletico Madryt postanowiło więc zaryzykować.
W lipcu 2019 roku Felix przeniósł się do stolicy Hiszpanii. Działacze "Los Colchoneros" wyłożyli za niego około 127 milionów euro. Na tamten moment stał się on piątym najdroższym zawodnikiem w historii. Więcej kosztowali jedynie Philippe Coutinho, Ousmane Dembele, Kylian Mbappe oraz Neymar. Wielka kasa wiązała się jednak z wielkimi oczekiwaniami.
Portugalczyk miał zostać następcą Antoine’a Griezmanna, który w tym samym okienku odszedł do Barcelony za 120 milionów euro. Do poziomu prezentowanego w szczycie formy przez Francuza nigdy się jednak nie zbliżył. Co prawda, już w debiutanckim sezonie miał swoje przebłyski, lecz było to zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę kwotę, jaką za niego zapłacono.
Snajperowi zarzucano, że nie wpasowuje się w styl gry preferowany przez Diego Simeone. Dodatkowo, każdy z czterech sezonów spędzonych w Madrycie kończył ze słabym dorobkiem strzeleckim. Nigdy nie zbliżył się do liczb, które udało mu się osiągnąć pod koniec przygody w Benfice. Była jednak pewna analogia - z "Los Colchoneros" również sięgnął po mistrzostwo kraju.
Poważniejsze problemy Felixa rozpoczęły się w październiku 2022 roku. Otóż Portugalczyk wypadł z łask Simeone. Argentyńczyk przestał na niego stawiać i wpuszczał go jedynie na końcówki spotkań. Było pewne, że snajper musi zmienić otoczenie. Wybór padł na Chelsea, do której trafił na półroczne wypożyczenie.
Po przenosinach na Stamford Bridge nie był w stanie się wyróżnić. W 16 spotkaniach zdobył tylko cztery bramki i wrócił do Atletico. Po dwóch miesiącach został ponownie wypożyczony. Tym razem trafił do Barcelony. W szeregach "Dumy Katalonii" nieco odżył. W ciągu dziesięciu miesięcy rozegrał 44 mecze, w których zdobył dziesięć bramek i zanotował sześć asyst.
Po upływie okresu wypożyczenia Barcelona miała możliwość wykupu Felixa. Ateltico postawiło jednak zaporowe warunki, skutecznie zniechęcając Joana Laportę do finalizacji transferu. W rezultacie Portugalczyk znów wrócił do Madrytu i musiał poszukać swojej szansy gdzie indziej. O dziwo ponownie zgłosiła się po niego londyńska Chelsea.
"The Blues" nie potrzebowali Felixa, jednak chcieli się pozbyć Conora Gallaghera, aby wywiązać się z finansowych zasad. Finalnie Portugalczyk trafił na Wyspy Brytyjskie za 52 miliony euro, a Anglik przeniósł się do Hiszpanii za dziesięć milionów mniej. Spełnił się również scenariusz, który zakładano - snajper nie dostawał zbyt wielu szans na Stamford Bridge.
W lutym tego roku Chelsea zdecydowała się wypożyczyć Felixa do Milanu. Przenosiny do Włoch nie zaowocowały odrodzeniem jego formy. W 21 meczach Portugalczyk trafił do siatki tylko trzy razy. W czerwcu wrócił do Londynu i po niecałym miesiącu został sprzedany do innego klubu.
Snajper trafił do saudyjskiego Al-Nassr za 30 milionów euro. Transfer na Bliski Wschód, blisko 5000 km od Madrytu czy Londynu, okazał się strzałem w dziesiątkę. Portugalczyk odbudował formę i gra niczym natchniony. Do tej pory wystąpił w 18 spotkaniach, w których zdobył 16 bramek oraz zaliczył pięć asyst. Obecnie prowadzi w klasyfikacji najlepszych strzelców w lidze. Felix ma na karku dopiero 26 lat, więc przed nim długa kariera. Czy jednak będą to występy na najwyższym poziomie? Czas pokaże.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.