Poważna choroba Bułki. "W oczach mamy zobaczyłem strach"
Marcin Bułka po raz kolejny opowiedział o kulisach diagnozy sprzed kilkunastu lat. W wywiadzie dla Sport.pl zdradził, jak wyglądał początek jego walki z cukrzycą.
Na początku lipca Marcin Bułka po blisko czterech latach odszedł z OGC Nice do NEOM SC, który zapłacił za niego 15 milionów euro. Podpisał kontrakt do 30 czerwca 2029 roku, a 28 sierpnia zaliczył debiut, rozgrywając pełny wymiar minut w przegranym 0:1 meczu przeciwko Al-Ahli.
Wkrótce po pierwszym spotkaniu saudyjski sen Bułki przerodził się w koszmar. 25-latek zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Niedługo później przeszedł zabieg, a następnie rozpoczął długą i wymagającą rehabilitację, walcząc o powrót do pełnej dyspozycji.
W przerwie od występów polski golkiper udzielił wywiadu dla Sport.pl. W jego trakcie opowiedział o chorobie, którą samodzielnie zdiagnozował w wieku 14 lat - cukrzycy.
- Czułem się coraz gorzej, mimo że treningi wyglądały tak samo. Piłem po 10-12 litrów wody dziennie, ciągle chodziłem do toalety, bolały mnie oczy, a do tego schudłem 25 kilogramów. Przy wzroście około 190 centymetrów ważyłem zaledwie 61 kilogramów. Wtedy zacząłem wpisywać objawy w Google. Siedziałem w zamkniętym pokoju, nie mówiąc nic rodzicom - zaczął bramkarz.
- Wyskoczyła tylko jedna odpowiedź - cukrzyca. Pamiętam, jak poszedłem do mamy i powiedziałem: "Chyba mam cukrzycę". W jej oczach zobaczyłem strach, w moich pojawiły się łzy, bo czułem, że to prawda, a wtedy już wiedziałem, że to nieuleczalna choroba. (…) Byłem załamany, ale wtedy mama wzięła sprawy w swoje ręce i mnie uratowała. Zaczęła czytać wszystko o cukrzycy, szukała historii osób, którym się udało. To ona znalazła historię Michała Jelińskiego - mistrza olimpijskiego, wioślarza, który również choruje na cukrzycę. Jego przykład pokazał mi, że jeśli on może trenować na takim poziomie, to ja też mogę - dodał 25-latek.
Bułka choruje na cukrzycę typu pierwszego. Zbyt niski poziom insuliny w jego organizmie może prowadzić do utraty przytomności, a w ekstremalnych przypadkach nawet do śmierci.