Przed chwilą walczył na froncie. Teraz zadebiutował w kadrze
Władysław Wełeteń spełnił marzenie. Zadebiutował w narodowych barwach, choć niedługo wcześniej bronił Ukrainy w wojnie z Rosją.
Pełnoskalowa wojna w Ukrainie trwa od przeszło trzech lat. Rosja wciąż ostrzeliwuje terytorium państwa, a pomimo odważnych zapowiedzi polityków z całego globu końca konfliktu nadal nie widać.
Rosja zbiera punkty w rankingach, jednak nie bierze udziału w turniejach UEFA oraz FIFA. To samo tyczy się tamtejszych ekip wykluczonych z europejskich rozgrywek. Ukraina zaś cały czas walczy.
W październikowych meczach eliminacji mistrzostw świata pokonała Islandię (5:3) i Azerbejdżan (2:1). Dzięki temu wciąż ma szanse zakwalifikować się na następną edycję europejskiego czempionatu.
Pierwsze ze spotkań szczególnie zapamięta Władysław Wełeteń. 23-latek stał się pierwszym piłkarzem, który wystąpił w narodowych barwach po tym, jak brał udział w walkach na pierwszej linii frontu.
Niedługo po wybuchu wojny skrzydłowy Kołosu Kowaliwka wstąpił do Kijowskiego Okręgu Wojskowego, służąc w Wojskowych Siłach Zbrojnych Ukrainy. Na początku stacjonował w Kijowie, a następnie jego jednostka została przeniesiona w okolice Kramatorska. Skrzydłowy spędził na froncie, broniąc państwa w wojnie z Rosją, osiem miesięcy. Potem został zdemobilizowany.
Powrót do Kołosu Kowaliwka był dla 23-latka bardzo trudny. W trakcie służby przybrał na wadze osiem kilogramów. W dodatku jego relacje z trenerem Jarosławem Wyszniakiem nie były najlepsze.
- Bardzo ciężko to przyszło, bo, powiedzmy, moja forma była... Choć starałem się ją utrzymywać, kiedy przyjechałem, miałem, jeśli się nie mylę, osiem kilogramów nadwagi. Plus w tamtym okresie doszły skomplikowane relacje z trenerem. Nie powiem, że złe, powiem, że trudne. I dlatego każdy dzień, każdy trening był pełen emocji, czasem negatywnych - przekazał w rozmowie z Tribuną.
Wełeteń powrócił do składu, a po transferze do Polissii Żytomierz zasłużył na powołanie. Choć na liczniku w kadrze ma na razie trzy minuty, liczy na dalsze powołania. Kolejna okazja w listopadzie.