Raków grał w dziesiątkę, a i tak wygrał. Pieńko bohaterem

Raków Częstochowa w pierwszym z niedzielnych meczów PKO BP Ekstraklasy wygrał 2:1 z Lechią Gdańsk. Gospodarze przez większość meczu musieli radzić sobie w dziesiątkę, lecz w końcówce to oni okazali się skuteczniejsi.
Podopieczni Marka Papszuna starali się szybko wyjść na prowadzenie. W 10. minucie okazję na gola miał Lamine Diaby-Fadiga, lecz posłał piłkę obok słupka. Później sporo pracy miał Oliwier Zych, lecz radził sobie z uderzeniami Iwana Żelizki oraz Rifeta Kapicia.
30. minuta przyniosła bramkę dla Rakowa. Źle zachował się wówczas Alex Paulsen, który wyszedł z bramki, ale nie doszedł do piłki. Diaby-Fadiga umieścił ją więc w pustej bramce.
Odpowiedź Lechii była piorunująca. Znakomicie przed bramką rywali odnalazł się Tomas Bobcek. Trafił w samo okienko, doprowadzając do błyskawicznego wyrównania.
W 37. minucie z boiska wyleciał Karol Struski. Pomocnik Rakowa w ciągu kilkunastu minut zarobił dwie żółte kartki i musiał opuścić boisko. Mimo to Raków mógł prowadzić do przerwy. Paulsen zrehabilitował się nieco, broniąc strzał Baratha.
Druga część spotkania nie przyniosła już tak dużych emocji. Mimo że Lechia grała w przewadze jednego zawodnika, to nie była w stanie poważniej zagrozić bramce Zycha.
Własnego bramkarza mógł za to pokonać Kapić, lecz Paulsen zachował czujność. W 78. minucie prowadzenie Rakowowi strzałem pod poprzeczkę dał za to Tomasz Pieńko.
Także tym razem Lechia mogła odpowiedzieć błyskawicznie. Bobcek nie zdołał jednak pokonać Zycha, a później bramkarz Rakowa świetnie zatrzymał również Wiunnyka.
Dzięki wygranej 2:1 "Medaliki" awansowały na ósme miejsce w ligowej tabeli, wyprzedzając Pogoń Szczecin. Lechia jest natomiast 16. i do bezpiecznego miejsca traci już cztery punkty.