Raków potwierdził klasę. Zasłużone zwycięstwo w pucharach

Raków Częstochowa jest kolejnym polskim klubem, który rozpoczął od zwycięstwa zmagania w Lidze Konferencji. "Medaliki" pokonały 2:0 Universitateę Craiova po bramkach Pieńki i Repki. Wynik mógł być jednak jeszcze wyższy.
W pierwszych minutach piłkarzom obu drużyn brakowało dokładności. Złą wiadomością dla wicemistrzów Polski była kontuzja uda Iviego Lopeza, który po 20 minutach musiał opuścić boisko.
Z biegiem czasu Raków zyskiwał jednak przewagę. Na bramkę rywali strzelali Brunes oraz Repka, ale pierwszy został zablokowany, a po próbie Polaka i rykoszecie piłka przeszła nad poprzeczką.
W końcówce pierwszej połowy mnóstwo pracy miał Isenko. Golkiper rumuńskiego klubu stawał jednak na wysokości zadania, broniąc uderzenia Ameyawa, Brunesa oraz Diaby-Fadigi.
Jednocześnie niewiele brakowało, aby Raków dostał bramkę do szatni. Na szczęście Baiaram uderzył tuż obok słupka i na przerwę oba zespoły schodziły przy rezultacie bezbramkowym.
Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla "Medalików". Po dośrodkowaniu Ameyawa Karol Struski zgrał piłkę do Tomasza Pieńki, a ten dał Rakowowi upragnione prowadzenie.
Po chwili Vladimir Screciu faulował Brunesa. Norweg początkowo domagał się rzutu karnego, ale analiza VAR wykazała, że przewinienie miało miejsce tuż przed "szesnastką". Rumun wyleciał jednak z boiska z czerwoną kartką, a z rzutu wolnego tuż nad bramką uderzył Ameyaw.
Grający w przewadze Raków dążył do zdobycia drugiej bramki. Isenko utrzymywał jednak gości w grze, broniąc uderzenia Ameyawa i Diaby'ego-Faidigi. W boczną siatkę trafił natomiast Brunes.
W 80. minucie stało się jasne, że wicemistrzowie Polski zainkasują komplet punktów. Z dystansu uderzał Repka, a rykoszet utrudnił interwencję Isence, przez co piłka zatrzepotała w siatce.
Końcówka to już spokojna kontrola boiskowych wydarzeń w wykonaniu "Medalików" i dowiezienie wyniku 2:0. Podopieczni Marka Papszuna inaugurację Ligi Konferencji z pewnością mogą zaliczyć do udanych.